Małopolska

Małopolska jakiej nie znacie – Malopolska24.pl

Jezusek Palmowy
Kultura

Palmowa inaczej

Jezusek Palmowy
Jezusek Palmowy zwany jest też Lipowym albo Dębowym.
W tradycji katolickiej Niedziela Palmowa rozpoczyna Wielki Tydzień. Wprowadza w atmosferę wydarzeń bezpośrednio poprzedzających śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W Polsce jest ona nieodłącznie związana z tradycją święcenia palm – symbolu odradzającego się życia. Jest jednak kilka miejsc w Małopolsce, gdzie tego dnia panują jeszcze inne zwyczaje.

Udostępnij


Jezusek Palmowy

W Tokarni koło Myślenic (małopolskie) uroczystości Niedzieli Palmowej wzbogacają obchody tzw. Jezuska Palmowego. Podczas procesji z palmami wozi się drewnianą figurę Chrystusa jadącego na osiołku. W ten sposób odtwarza się wjazd Jezusa do Jerozolimy, gdy ludzie witali go rozpościerając na drodze płaszcze i wykrzykującHosanna. Tak oto wydarzenie biblijne przeniesiono w polską kulturę ludową.

Wspomniany zwyczaj znany jest w Europie od średniowiecza. W XVII i XVIII wieku był on bardzo popularny w Krakowie. Figurę Jezusa na osiołku ciągnęli rajcy miejscy i najznamienitsi mieszkańcy miasta, a zebrany tłum rzucał kwiaty i zielone wierzbowe gałązki pod koła wózka wołając „Hosanna Synowi Dawidowemu, błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie dla ludzkiego zbawienia”.
Z czasem podniosła uroczystość zamieniła się w głośną zabawę i została zakazana przez władze kościelne. Zwyczaj wożenia figury Jezusa przetrwał jednak w Tokarni, a od 2005 roku odnawiany jest w Szydłowcu (mazowieckie).

Według polskiej legendy wszystkie osły za swoje zasługi dla Jezusa zostały naznaczone znakiem krzyża (mają na grzbiecie krzyżujące się ciemne pręgi).

Z terenów historycznej Małopolski znane są cztery zachowane figury Chrystusa na osiołku: z Szydłowca (obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie), klasztoru klarysek w Starym Sączu, Rybiego Nowego (obecnie w Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie) i nieznanej miejscowości (obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie).

Pucheroki
Rankiem w Niedzielę Palmową mieszkańców kilku podkrakowskich wiosek odwiedzają Pucheroki. Kożuchy odwrócone futrem na wierzch mają przewiązane w pasie powrósłem, twarze osmolone sadzą, a na głowach noszą wysokie stożkowate czapki ozdobione kolorową bibułą. W jednej ręce mają koszyk z sieczką, w drugiej laskę pucherską (drewniany młotek z długą rękojeścią, opleciony bibułą), którą stukają do rytmu recytowanych oracji. Oczywiście nie wolno wypuścić pucheroka z pustymi rękami – dziś obdarowywani są słodyczami czy drobnymi pieniędzmi, dawniej otrzymywali masło, ser, kołacz albo jajka.

Pucheroki wywodzą się z dawnych kwest żaków krakowskich, którzy musieli jakoś radzić sobie z trudami utrzymania. Chodzenie studentów po prośbie właściwie było ich prawnym przywilejem, jednakże sprzed krakowskich drzwi często odchodzili z pustymi rękoma, gdyż nie tolerowano ich młodzieńczych szaleństw (zarzucano im prowokowanie różnych zamieszek, rozwiązłość itp.). Żacy wyruszali, więc na podkrakowskie wsie. Z czasem zaczęli się organizować w większe grupy, przebierać i wędrować do domów i kościołów wygłaszając przygotowane wcześniej wierszyki i życzenia, swoją działalność wzmagając w okolicy Wielkanocy, kiedy to stoły odwiedzanych domów pełne były dobrego jadła. W 1780 roku wydano zakaz chodzenia „na pueri” (łac. puer znaczy chłopiec) i wówczas zwyczaj ten przejęli chłopcy z podkrakowskich wsi. Dziś tradycja chodzenia po pucherach zanika. Jest ona podtrzymywana głównie dzięki staraniom gminnych ośrodków kultury działających m. in. w gminie Zielonki.



Dawne barwne tradycje, często będące okazją do zabawy lub wspólnego świętowania często zanikły wyparte przez rozmaite zakazy lub nowoczesność. Dziś przywracane pozwalają nawiązać do przeszłości, stając się przy okazji atrakcją turystyczną.


Zdjęcia: Wikipedia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

AlphaOmega Captcha Classica  –  Enter Security Code
     
 

Kasia Wiśniewska. Zawodowo umysł ścisły. Na co dzień duch niespokojny ciągle szukający czegoś - sama nie wiem czego. Na portalu M24 korekta tekstów - tak jakoś wyszło...