Jadąc w kierunku Babic już z daleka dostrzegam okrągłą wieżę górującą nad lasem porastającym wzniesienie. Niczym drogowskaz prowadzi mnie ona do swoich stóp. Zatrzymuję się na parkingu przy skansenie w Wygiełzowie. Zza ogrodzenia spoglądają na mnie stare chaty zachęcając do wejścia w ich progi. Tu zajrzę później. Po chwili wchodzę w bukowy las. Wieża znika z moich oczu. Między szarymi pniami dostrzegam jedynie kamienne mury zamku. Pośród świergotu ptaków dochodzą mnie krzyki… pawia mieszkającego w jednym z domów tuż przy granicy lasu. Gdy docieram na podzamcze Lipowiec ukazuje się mi w całej krasie. Zbudowany na planie pięcioboku zamek górny z wyrastającą zeń wieżą sprawia wrażenie potężnej warowni mimo, że brak jej dachu i okien, a całość jest zakonserwowaną ruiną…
Nie jest znana dokładna data powstania zamku Lipowiec. Według niektórych źródeł w IX wieku była tu warownia zwana Lipową. W okresie rozbicia dzielnicowego (1138-1320), Lipowiec znajdował się na pograniczu dzielnicy krakowskiej i śląskiego księstwa Raciborsko-Opolskiego. Brak stabilizacji politycznej na tym terenie mógł się przyczynić do wzniesienia strażnicy przy pomocy której można było także kontrolować przebiegający tędy szlak handlowy prowadzący z Krakowa na Śląsk. Dzięki zapisom Długosza wiadomo, że na początku XIII wieku teren na którym wzniesiono zamek należał do małopolskiego rodu rycerskiego Gryfitów. W 1238 roku lipowiecki majątek został przekazany klasztorowi benedyktynek w Staniątkach koło Krakowa, a kilka lat później kupiony przez biskupa krakowskiego Jana Prandotę. Pod koniec XIII wieku gospodarzem warowni został biskup Jan Muskata, który dążył do gospodarczego i militarnego umocnienia pozycji biskupów krakowskich. Co więcej Muskata był przeciwnikiem politycznym Władysława Łokietka, który prowadził walkę o przywrócenie Piastom tronu. Lipowiec w tym czasie był kilkukrotnie bez powodzenia oblegany przez wojska księcia, a źródła historyczne wspominają liczne rozboje przeciw zwolennikom Łokietka. Kres walkom położyła koronacja księcia w 1320 roku. Z tych czasów zachowała się między innymi okrągła, wolnostojąca wieża i studnia wykuta w litej skale.
Gdy mój wzrok przyzwyczaja się do panującego na parterze półmroku ruszam przed siebie. Są tu głównie pomieszczenia gospodarcze, ale też skarbiec. Układ przestrzenny jaki zachował się w zamku to efekt przebudowy z XVIII wieku. Wcześniej zamek był wielokrotnie poddawany modyfikacjom w zależności od funkcji jaką w danym czasie pełnił. Do dziś zachowały się wmurowane wtórnie w ścianę dziedzińca zamkowego tarcze herbowe biskupów Wojciecha Jastrzębca i Zbigniewa Oleśnickiego, znanych inicjatorów rozbudowy zamku i systemu obronnego z XIV i XV w. Za ich czasów powstało między innymi skrzydło zachodnie i północne zamku.
Na niewielkim dziedzińcu jakaś para zakuwa się nawzajem w dyby. Ponoć każdej nocy zajeżdża tu kareta z dostojnikiem kościelnym, a zaraz potem oprawcy ciągną na dziedziniec skutego łańcuchami mnicha. Chwilę później kat podnosi miecz nad głową skazańca i w tym momencie zawsze uderza piorun, a wszystkie zjawy znikają… Skąd te duchy? Lipowiec od XV wieku pełnił funkcję więzienia dla duchownych. Jednym z najsłynniejszych więźniów był opat Mikołaj z Buska, uwięziony w lochu wieży w 1437 roku przez biskupa Oleśnickiego. Duchowni popełniający wykroczenia nie stawali przed sądami świeckimi, lecz przed własnymi kościelnymi, tak więc do biskupiego więzienia trafiali nie tylko ci którzy przekroczyli prawo kanoniczne, ale także duchowni – przestępcy, jak np. franciszkanie z Krakowa skazani na karę śmierci za zabójstwo komisarza franciszkańskiej prowincji czesko-polskiej, Alberta Fontiniego. Rozwijająca się w XVI wieku reformacja niewątpliwie przyczyniła się do wzrostu znaczenia Lipowca jako wiezienia. W 1550 r. uwięziono tu znanego reformatora religijnego – Franciszka Stankara, profesora Akademii Krakowskiej, współautora przekładu Biblii zwanej Brzeską. Legenda mówi, że w ucieczce Stankarowi pomogła zakochana w nim córka nadzorcy straży więziennej. Następnego dnia miała ona dołączyć do ukochanego, ale ojciec poinformowany o wszystkim zakazał jej opuszczania zamku. Niedługo później zrozpaczona dziewczyna skoczyła z zamkowej wieży. Odtąd nocami w Lipowcu można spotkać jej ducha czekającego na powrót ukochanego.
W znajdujących się niegdyś na pierwszym piętrze pomieszczeniach mieszkalnych urządzono muzeum związane z historią zamku. Nie zawsze rysowała się ona w jasnych barwach. Wraz z nadejściem XVII wieku rozpoczął się okres powolnego upadku Lipowca. Na skutek równowagi politycznej panującej wówczas na tych terenach, przestał on pełnić funkcję strażnicy granicznej. Co gorsza w 1629 roku zamek stanął w płomieniach. Pożar zniszczył drewnianą zabudowę gospodarczą i poczynił szkody w górnym zamku. Odbudową zajął się biskup Jan Zadzik, jednak ze względu na przestarzałość zamku i brak barokowych wygód biskupi krakowscy przenieśli swoją siedzibę do nowego drewnianego dworu. Później nadszedł Potop szwedzki i w 1655 roku Lipowiec został zajęty przez generała Paula Wurtza, który urządził w nim kwaterę główną. Gdy dwa lata później szwedzki dowódca opuszczał zamek nakazał jego podpalenie co zadało ostateczny cios warowni.
Ciekawostką jest to, że w 1683 roku na zamku zatrzymał się idący na odsiecz wiedeńską Jan III Sobieski. Nie zmienia to jednak faktu, że przez kilkadziesiąt kolejnych lat Lipowiec popadał w coraz większą ruinę. Sytuacja uległa zamianie dopiero w latach 30-stych XVIII w, gdy biskup Felicjan Szaniawski podjął decyzję o odbudowie zamku i stworzeniu w nim domu poprawy dla duchownych. Przebudowa dotyczyła głównie wnętrz i to jej efekty widoczne są do dziś, gdyż późniejsze prace na zamku ograniczały się zwykle do remontów. W 1789 roku, na mocy reformy cesarza Józefa II, zamek Lipowiec przeszedł na rzecz skarbu państwa, a następnie dostał się w ręce prywatne. W roku 1800 na zamku wybuchł kolejny pożar. Strawił on dachy budowli i poważnie uszkodził wnętrza. Kolejni właściciele nie dbali o warownię popadającą w coraz większą ruinę. Od lat 40-stych XIX wieku, zamek był opuszczony. Na przełomie XIX i XX wieku grono konserwatorów Galicji Zachodniej chciało odbudować twierdzę, ale z pewnością ze względu na wysokie koszty takiego przedsięwzięcia ówcześni właściciele nie wyrazili na to zgody. Opuszczony i niszczejący Lipowiec przetrwał w stanie ruiny do połowy lat 50-tych XX w., kiedy to uznano go za obiekt zabytkowy i podjęto decyzję o przeprowadzeniu prac konserwatorskich i wykopaliskowych.
Ku mojemu zdziwieniu, dopiero na drugim piętrze znajduję wejście do zamkowej wieży. W górę biegną wąskie i kręte kamienne schody. W dół prowadzi tylko otwór przez który spuszczano skazańców do znajdującego się niżej lochu. Wspinając się na szczyt wieży z trudem mijam się z ludźmi podążającymi w przeciwną niż ja stronę. Niestety nie zachowała się najwyższa kondygnacja wieży, ale na obecnym jej szczycie jest taras widokowy. Rozciąga się stąd piękny widok na okolice Zatora i Oświęcimia, a nawet odległe Beskidy i ich królową Babią Górę. Widok drewnianego kościółka przypomina mi, że na dole czekają na mnie chałupy skansenu.
Od 1970 roku Lipowiec wraz z leżącym u jego podnóża Nadwiślańskim Parkiem Etnograficznym, stały się zamiejscowymi oddziałami Muzeum w Chrzanowie, a od 2007 roku zamek i skansen tworzą odrębną jednostkę administracyjną o nazwie: Muzeum – Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie i Zamek Lipowiec.
3 KOMENTARZE