Pewnego dnia, gdy jechałam do Sandomierza, nieoczekiwanie moim oczom ukazał się widok miły każdemu „zwiedzaczowi” – gród, położony na niewielkim wzniesieniu, otoczony kamiennym murem. Oto Szydłów (woj. świętokrzyskie), zwany też polskim Carcassonne, z uwagi na wspaniale zachowany gotycki układ urbanistyczny. Wiedziona ciekawością przeszłam przez wspaniałą monumentalną XIV-wieczną Bramę Krakowską i znalazłam się wewnątrz murów tego niezwykłego miasta. Miasteczko jest niewielkie, z charakterystycznym średniowiecznym układem ulic i wieloma zabytkowymi budowlami. Znajdziemy tu m.in. zamek, kościół i synagogę. Całość obwiedziona wspomnianym już wspaniałym kamiennym murem.

W XIII wieku król Bolesław Wstydliwy założył w Szydłowie gród, który znajdował się w miejscu, gdzie obecnie stoi kościół Wszystkich Świętych, czyli poza murami dzisiejszego miasta. W XIV wieku, za sprawą króla Kazimierza Wielkiego, na sąsiednim wzgórzu wzniesiono kamienno-ceglany zamek, stanowiący część miejskich umocnień. Jako budulec wykorzystano charakterystyczny, miejscowy, jasnokremowy kamień – wapień szydłowski. W północnej części dużego, nieregularnego dziedzińca zamkowego postawiono budynek administracyjny dla urzędników królewskich, a w narożu wybudowano dwie cylindryczne wieże. Wjazd do zamku prowadził przez bramę, znajdującą się w murze, od strony wschodniej. Z czasem surową średniowieczną warownię przebudowano w nieco wygodniejszą, a elewację ozdobiono piękną kamieniarką. Ponadto postawiono prostokątny, zwany Salą Rycerską, dom mieszkalny, który zajął południową część dziedzińca.
W XV wieku narożne wieże zastąpiono czworoboczną basztą, przekształconą w I połowie XVI wieku w budynek zwany Skarbczykiem. Kilkanaście lat później wielki pożar niemal doszczętnie zniszczył miasto wraz z zamkiem, jednak wkrótce je odbudowano. Pożary niszczyły miasto jeszcze kilka razy. Pomimo tego, że za każdym razem je odbudowywano, straciło ono na swym znaczeniu. W XVII wieku zamek został podpalony przez buntowników, a następnie zniszczony przez Szwedów. Kilka lat później obiekt wyremontowano, a bramę zamkową zastąpiono budynkiem bramnym.

Z Szydłowem wiążą się liczne legendy. Jedna z nich mówi o „założycielu” Szydłowa. Dawno, dawno temu, w jaskiniach znajdujących się w miejscu, gdzie obecnie stoi zamek, straszny zbój o imieniu Szydło chował swoje skarby. Krótko jednak się nimi cieszył, ponieważ schwytano go i stracono. W miejscu, gdzie chował swoje niezliczone łupy, niebawem powstało bogate i piękne miasto, którego nazwa pochodzi od imienia rzezimieszka. Jest też inna wersja legendy o powstaniu grodu. Podobno kiedyś zbójcy zaatakowali orszak, w którym jechał król. Kiedy przewaga zbójców zaczynała się znacznie zwiększać, król zaczął się modlić, obiecując, że jeśli ujdzie z życiem, założy gród i postawi tu kościół. Wtedy to zbójcy się poddali, a król zrobił jak obiecał. Gród nazwał Szydłów – od imienia herszta bandy, zbója Szydły.
Kiedy przyjechałam do Szydłowa i przeszłam przez Bramę Krakowską, odniosłam wrażenie, jakbym znalazła się w innym wymiarze. Miejsce to jest absolutnie magiczne, niesamowite, bardzo senne, jakby wymarłe, o niezwykłym klimacie. Co roku odbywa się tu ogólnopolski Turniej Rycerski o Miecz Króla Kazimierza Wielkiego. Towarzyszą mu pojedynki rycerskie, pokazy taneczne, koncerty, a także Nocna Bitwa o Zamek. Może wybierzecie się w tym czasie do Szydłowa i obejrzycie to niezwykłe miejsce?