Małopolska

Małopolska jakiej nie znacie – Malopolska24.pl

Pasta z wędzonym karpiem i karp zrolowany
Kuchnia tradycyjna Turystyka Zabytki sakralne

Szlakiem Kulinarnym Podkarpacia, część 3: Basznia Dolna-Starzawa-Chotyniec

Karp starzawski - nadziany
Karp starzawski, nadziany. Foto: Grażyna Kubiak.
Dotychczas gdy opowiadałam o swoich podróżach po Małopolsce pokazywałam wam zamki, dwory, snułam opowieści o ludziach, którzy niegdyś tam zamieszkiwali, przypominałam legendy i historie związane z tymi miejscami. Dziś chciałabym zabrać was w podróż kulinarną. Zachęcić was nie tylko do oglądania zabytków, ale również poznawania lokalnych zwyczajów i przepisów kulinarnych oraz posmakowania, rzec można, regionalnej kultury. Poprowadzę was szlakiem kulinarnym „Podkarpackie Smaki”, który wiedzie przez miejsca dbające o kulinarne tradycje regionu. Pomysł turystyki kulinarnej na Podkarpaciu jest arcyciekawy – ze względu na położenie geograficzne, uwarunkowania historyczne, bliskość granicy i wielokulturowość tego regionu. Wszystko to ma ogromny wpływ na różnorodność potraw i ich smak. Posmakujemy m.in. pączków ziemniaczanych, kiełbasy z karpia, domowych serów, omletu na miodzie lubaczowskim, żuru na zakwasie i pierogów z karpiem, dowiemy się co to są proziaki, jaglak i studzienina oraz jak przyrządzić zupę z pokrzywy i krem z wędzonym karpiem. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać niezwykłego aromatu i wyśmienitego smaku potraw jakie można skosztować na kulinarnym szlaku Podkarpacia. Zobaczycie na nich jednak, że zostały przyrządzone i podane w wyjątkowy sposób. Zapraszam do lektury trzeciej części kulinarnych wędrówek po Podkarpaciu (zobacz część pierwszą oraz drugą).

Dworek w Kresowej Osadzie.
Dworek w Kresowej Osadzie. Foto: Grażyna Kubiak.
Z Rudy Różanieckiej udaliśmy się w dalszą drogę – do Baszni Dolnej w której znajduje się Kresowa Osada, pełna atrakcji dla dorosłych i dzieci oraz niezwykłych specjałów regionalnej kuchni. Jest ona wioską tematyczną, w której w ciekawy sposób moża spędzić czas. Każdy znajdzie coś dla siebie: i miłośnicy historii, i zwolennicy aktywnego wypoczynku, i ci, którzy kochają przyrodę, ciszę i pyszne tradycyjne potrawy. Po nocy spędzonej w odtworzonym dworku ziemiańskim w Kresowej Osadzie, przyszedł czas na śniadanie. We wnętrzach secesyjnej restauracji ugoszczono nas po królewsku. Na stołach znalazło się wszystko, o czym wcześniej tylko czytaliśmy w śniadaniowym menu.

Zupa z pokrzywy
Zupa z pokrzywy. Foto: Grażyna Kubiak.
Było więc tradycyjne pieczywo, wyrabiane i pieczone w Kresowej Osadzie oraz wspaniałe sery – ziołowy, w panierce paprykowej z dodatkiem czosnku niedźwiedziego, z czarnuszką, a także wędzony serowy makaron – wszystkie własnego wyrobu lokalnego producenta serów. Na zwolenników bardziej treściwych dań śniadaniowych czekały wędliny prosto z wędzarni, a także pasztet z dziczyzny z żurawiną. Nie zabrakło też potraw dla łasuchów – był omlet na miodzie lubaczowskim z owocami, naleśniki z serem i rodzynkami, bułeczki drożdżowe nadziewane z pieca, strudel jabłkowy, a także truskawki z ogródka z czekoladą i duży wybór powideł oraz miodów prosto z ula rozlewanych w Kresowej Osadzie. Nie zabrakło też tradycyjnej nalewki aroniowo-wiśniowej, która doskonale sprawdziła się jako dodatek do śniadania. Wszystkie potrawy, co do jednej, były najwyższej jakości i smakowały doskonale! Moją szczególną uwagę przyciągnęła zupa z pokrzywy z przecieranymi kluseczkami i to przepisem na ten specjał chcę się z Wami podzielić. Kucharz nie zdradził wprawdzie receptury na tę niecodzienną zupę, ale popytałam tu i ówdzie i uzyskałam taki oto przepis:

Zupa z pokrzywy:
Składniki: około 500 gram świeżo zerwanych młodych listków pokrzywy, około 1 litra wywaru warzywnego lub mięsno-warzywnego, kilka ząbków czosnku, łyżka mąki, ½ szklanki śmietany, przyprawy – sól, pieprz, imbir, starta gałka muszkatołowa.
Pokrzywę opłukać i sparzyć wrzątkiem. Posiekać. Zalać wywarem, dodać czosnek przeciśnięty przez praskę, gotować około 10 minut. Zmiksować. Śmietanę wymieszać z mąką i zagęścić zupę. Przyprawić. Podawać ze śmietaną, z lanym ciastem lub kluseczkami. Można też podawać z jakiem ugotowanym na twardo.

Dukaty z Kresowej Osady.
Dukaty z Kresowej Osady. Foto: Grażyna Kubiak.
Po wspaniałym śniadaniu nadszedł czas na zapoznanie się z atrakcjami Kresowej Osady. Pierwszych już zakosztowaliśmy – nocleg w pięknym dworku ziemiańskim, wchodzącym w skład wioski i śniadanie w secesyjnej restauracji. W skład wioski wchodzi jednak wiele obiektów, a w każdym z nich znajdziemy coś ciekawego. I tak nieopodal dworku mamy Galerię Lokalnej Historii, czyli muzeum multimedialne z ciekawą ekspozycją dotyczącą głównie wypraw wojennych hetmana Sobieskiego. Możemy się tu przebrać w wirtualne stroje z tamtej epoki. Znajdziemy tu też eksponaty i mnóstwo ciekawych informacji dotyczących historii Huty Kryształów. Przed wejściem do Galerii możemy sami sobie wyprodukować najprawdziwszy, srebrny lub złoty dukat z Kresowej Osady i otrzymać stylową sakiewkę na te niecodzienne środki płatnicze. W pobliżu Galerii znajduje się dawna zagroda włościańska z oryginalnym wyposażeniem. Wewnątrz, przemiłe panie w strojach ludowych powitały nas świeżo upieczonymi gorącymi bułeczkami drożdżowymi z serem, własnoręcznie upieczonymi w najprawdziwszym piecu. Wspaniale wyposażone wnętrze i zapach drożdżowego ciasta, przeniosły nas na chwilę w czasie. Po chwili zadumy udaliśmy się do stojącej nieopodal stuletniej stodoły przeznaczonej na organizację wystaw i koncertów. Kilka kroków dalej znajduje się dawna karczma wiejska, w której można posmakować kresowego jadła. Kolejne budynki traktują o rzemiośle i rękodziele. Możemy tu przyjrzeć się dawnym, choć wciąż spotykanym profesjom takim jak: kowalstwo, garncarstwo, stolarstwo, a także wyrabianie i zdobienie szkła oraz wziąć udział w wybranych warsztatach rzemieślniczych. W jednym z budynków znajduje się wypożyczalnia sprzętu sportowego – rowerów, kajaków i kijków do nordic walking – co zapewne ucieszy zwolenników aktywnego spędzania czasu, dla których w pobliżu Kresowej Osady wyznaczono wiele tras turystycznych.

Po tak mile spędzonym przedpołudniu nadszedł czas by ruszyć w dalszą drogę – do Starzawy. Zanim jednak tam dotarliśmy, odwiedziliśmy znajdujący się nieopodal Kresowej Osady dworek, zwany Rządcówką. Zbudowany na przełomie XIX i XX wieku wchodziła w skład dawnego folwarku. Ładne miejsce, warte odwiedzenia przy okazji wizyty w Baszni Dolnej i Kresowej Osadzie.

Anna Ostafińska
Anna Ostafińska. Foto: Grażyna Kubiak.
Ruszyliśmy w dalszą drogę, do Starzawy, gdzie oczekiwała nas Anna Ostafińska. Po przejechaniu 60 kilometrów dotarliśmy na miejsce i zatrzymaliśmy się na rozstaju dróg. Zewsząd otaczały nas pola, lasy i stawy. Cisza jak makiem zasiał – tak rzadko spotykana w dzisiejszym, zwariowanym świecie. Jechaliśmy jeszcze chwilę wąską drogą pomiędzy stawami i upajając się wspaniałymi widokami i odgłosami przyrody. Wkrótce naszym oczom ukazała się śliczna chatka, ze wszech stron obrośnięta kwieciem. To „Rybaczka”, prywatna przystań właścicieli rozlewiska, umiejscowiona nad brzegiem ogromnego stawu rybnego. Po przekroczeniu progu chatki zaniemówiliśmy, bo to co zobaczyliśmy na stole przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się bowiem, że Anna Ostafińska posiadła tajniki magii kulinarnej i wyczarowała z naszego niedocenianego polskiego karpia prawdziwe kulinarne arcydzieła. Jeśli dodać do tego śliczny wystrój „Rybaczki”, urządzonej z dużym smakiem i zmysłem artystycznym, częściowo oszklonej (co daje możliwość podziwiania widoków), a także pięknie zaaranżowany stół, to otrzymamy swoisty raj na ziemi.

Nie miałam wcześniej pojęcia, że karpia można przyrządzić na tak wiele sposobów! Były więc: sakiewki z nadzieniem z karpia, rosół z karpia z kluseczkami z karpia, karp zrolowany, karp nadziany, karp wędzony, karp smażony, pasta z wędzonym karpiem i… uwaga – kiełbasa z karpia! Moim zdaniem to prawdziwy rarytas. Wszystko wyglądało tak pięknie, że szkoda było jeść i burzyć tę wspaniałą kompozycję, ale okazało się, że całość smakuje jeszcze lepiej, niż wygląda. Każda potrawa smakowała inaczej i jednocześnie każda smakowała wyśmienicie.

Właścicielka podzieliła się z nami kilkoma przepisami na potrawy z karpia, a ja oddaję w Wasze ręce dwie z tych receptur:
Karp po starzawsku:
Składniki: 1,5 kg karpia, łyżka masła, 30 dag cebuli 1 litr gęstej kwaśnej śmietany, liść laurowy, ziele angielskie, sól, pieprz.
Karpia oczyścić, sprawić i pokroić w dzwonka. W rondlu roztopić masło. Układać warstwami cebulę pokrojoną w piórka i kawałki ryby. Dodać liść laurowy i ziele angielskie, doprawić solą i pieprzem. Wszystko to zalać śmietaną i dusić na wolnym ogniu. Gotowe dzwonka wyłożyć na talerz, polać sosem i udekorować świeżymi ziołami.

Krem z wędzonym karpiem:
Składniki: 130 g. filetów z wędzonego karpia, olej słonecznikowy do duszenia, 2 małe ziemniaki, 2 szalotki, ½ szklanki gęstej śmietany, bulion warzywny lub rosół z karpia, natka pietruszki i gałązka rozmarynu, sól i pieprz, ewentualnie płatki migdałowe.
W rondlu rozgrzać olej i udusić pokrojoną szalotkę, dodać pokrojone w kostkę ziemniaki, zalać bulionem i gotować na wolnym ogniu przez 30 minut. Rozdrobnione filety wędzonego karpia dodać do gotowego wywaru, zmiksować i dodać śmietanę. Doprawić do smaku i zagotować. Krem udekorować rozmarynem lub prażonymi płatkami migdałowymi.

Starzawa, to tak urokliwe miejsce, że nie miałam najmniejszej ochoty stamtąd wyjeżdżać. Po wspaniałym obiedzie, podziwianiu widoków i odpoczynku przyszedł jednak czas, żeby ruszyć w dalszą drogę. Następnym punktem wyjazdu, była cerkiew w Chotyńcu, jednak zanim tam dotarliśmy, odwiedziliśmy jeszcze łowisko w Starzawie – raj dla wędkarzy i zdobywców wędkarskich trofeów. Tuż przy łowisku znajduje się sklepik w którym można zakupić wyroby Anny Ostafińskiej – tym razem w słoikach, np. karpia w oleju lub karpia w pomidorach.

Cerkiew w Chotyńcu
Cerkiew w Chotyńcu. Foto: Grażyna Kubiak.
Słońce już chyliło się ku zachodowi, kiedy dotarliśmy do Chotyńca. Ukryta wśród drzew grekokatolicka cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, wpisana na listę UNESCO uznawana jest za jedną z najpiękniejszych świątyń w Polsce. Dokładna data budowy cerkwi nie jest znana, jednak uznaje się, że powstała około roku 1600. W kolejnych stuleciach budowlę wielokrotnie remontowano i przebudowywano. Po wysiedleniu ludności ukraińskiej w roku 1947, cerkiew opuszczono i zamknięto. Następnie służyła przez pewien czas jako kościół katolicki, ale w II połowie XX wieku została ponownie zamknięta, z uwagi na zły stan techniczny. Z końcem XX wieku została zwrócona cerkwi grekokatolickiej która przeprowadziła generalny remont tej bezcennej świątyni. Usytuowana na lekkim wzniesieniu, obwiedziona murem i otoczona starodrzewiem, prezentuje się przepięknie. Ma tradycyjną trójdzielną bryłę, złożoną z wysokiej nawy oraz z dwóch niższych części – ołtarzowej i babińca. Poszczególne części zostały nakryte kopułami. Wewnątrz znajduje się bogato zdobiony XVII-wieczny ikonostas, którego jednak nie było mi dane obejrzeć. Nie ma rady – trzeba będzie wrócić. I taką oto ucztą dla oczu zakończyliśmy tę dwudniową, niezwykle wartościową i przyjemną wyprawę.

Pozostało jeszcze tylko wrócić do Rzeszowa, skąd rozpoczynaliśmy poprzedniego dnia naszą wyprawę. To śliczne miasto, z ciekawą historią. Nie omińcie go w czasie swoich wakacyjnych wędrówek. A co ciekawego można zobaczyć w pięknym Rzeszowie, to już zupełnie inna historia, o której niebawem opowiem.

Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że połączenie zwiedzania i tradycji kulinarnych to doskonały sposób na spędzenie wolnego czasu i wspaniała lekcja dziedzictwa kulturowego, w skład którego wchodzą przecież i tradycje kulinarne. Polecam serdecznie taki rodzaj turystyki. Byłam, sprawdziłam, warto.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

AlphaOmega Captcha Classica  –  Enter Security Code
     
 

Optymistka. Zdeklarowany zwiedzacz (nie tylko) zamkowy. Uwielbia czekoladę i Bon Jovi. Wpada w zachwyt na widok kolorowych, jesiennych drzew. I paru innych rzeczy...