Małopolska

Małopolska jakiej nie znacie – Malopolska24.pl

Białcanie Białka Tatrzańska
Kultura Opinie Tatry

Polska kultura ludowa jest konkurencyjna – wywiad z zespołem „Białcanie”

Białcanie w Aberdeen
Białcanie w Aberdeen. Foto: Adam Marduła.
22 i 23 czerwca 2013 roku w szkockim Aberdeen odbyły się koncerty podhalańskiego zespołu „Białcanie”. Korzystając z okazji, rozmawiam z członkami zespołu o wartości kultury ludowej, ich tożsamości, zwyczajach góralskich, rozwoju zespołu „Białcanie”, oraz o roli kultury w kształtowaniu pozytywnego wizerunku Polaków na świecie.
Moimi rozmówcami są: Teresa i Stanisław Remiasz (kierownicy zespołu), Janina Wacław (kierownik artystyczny zespołu), Tadeusz Piszczek (współudziałowiec w Kotelnicy – sponsorze wyjazdu, radny powiatu tatrzańskiego) oraz Małgorzata Dorosz (organizator wydarzenia).

Białcanie w Aberdeen
Białcanie w Aberdeen. Foto: Adam Marduła.
M24: Na początek, jak Wam się podoba Aberdeen?
Stanisław Remiasz (ST): „Aberdeen to miasto kompletnie inne – granitowe (Aberdeen jest praktycznie w całości zbudowane z granitu, nosi zresztą przydomek Granitowe Miasto – przyp. redakcji). Jesteśmy z Tatr, u nas buduje się z granitowych otoczaków, tutaj wszystko robione jest z granitów ciosanych”.

M24: Jak na Wasze występy reagowała publiczność?
ST: „Publiczność była bardzo otwarta, Szkoci byli bardzo zainteresowani. Zauważyłem szczególnie dużo czarnoskórych gości – wyglądało na to, że bawią się świetnie. Dostaliśmy owację na stojąco.”

M24: Macie duży zespół, tworzycie profesjonalne widowiska, które budzą żywą reakcję publiczności. W przedstawieniach biorą udział zarówno młodzi ludzie jak i dorośli. Jak udało Wam się to zorganizować, skąd bierze się te zaangażowanie?
Teresa Remiasz (TM): „Dwadzieścia-trzydzieści lat temu można było obserwować spadek zainteresowania naszą kulturą. Można powiedzieć, że zadziałało to na zasadzie spirali – zaczęliśmy naszą pracę od niewielkiego jądra: nielicznej grupy dzieciaków. Wraz z pierwszymi sukcesami, z pierwszymi nagrodami, zaczęły zgłaszać się kolejne osoby. W ten sposób osiągnęliśmy stan obecny. Formalnie mamy dwa zespoły: „Białcanie” i „Mali Białcanie”. W „Białacanach” występuje 30-40 artystów, a w „Małych Białcanach” około 50 osób. Można powiedzieć, że nasz zespół łączy pokolenia: najmłodsi mają sześć lat, najstarsi skończyli już siedemdziesiąt”.

Janina Wacław: „Bierzemy udział w konkursach, oprócz tradycyjnych góralskich tańców, muzyki i śpiewu wystawiamy programy, w których pokazujemy jak dawniej żyło się na podhalańskiej wsi. Opracowaliśmy m.in. góralskie wesele, prucki (darcie pierza – przyp. redakcji). W ostatnich latach odnieśliśmy sporo sukcesów, na m.in: „Złota Baszta” na 44. Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, „Złote Żywieckie Serce” w 41. Konkursie Kapel i Śpiewaków na Festiwalu Folkloru Górali Polskich w Żywcu, I miejsce za program „Prucki” i „Wesele” w I i III Pogórzańskich Godach w Łużnej, Główną Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w XXV Bydgoskich Impresjach Muzycznych za program „Przy Sałasie” w Bydgoszczy, „Grand Prix” w V Międzykulturowym Przeglądzie Folklorystycznym „Zagłębie i Sąsiedzi” w Dąbrowie Górniczej”.

M24: Czasem mam wrażenie, że w naszym kraju narasta przekonanie, że kultura ludowa jest wstydliwym przeżytkiem, jest nienowoczesna i mało europejska. Czy polska kultura ludowa to „obciach”?
ST: „Absolutnie nie. Górale budzą zainteresowanie, niezależnie od tego gdzie się pojawimy: czy to na Rynku w Krakowie, czy na koncercie w Aberdeen. Żywiołowe reakcje publiczności to dla nas najlepszy doping. Młodzież i dzieci widzą jakie zainteresowanie budzą, to je motywuje. Folklor to nie „obciach”, to wyróżnienie. U nas każdy chce mieć swój strój, choćby miał go założyć tylko kilka razy do roku, choćby tylko od święta, do kościoła. My mężczyźni mamy łatwiej, wiadomo: kierpce, portki, serdak, a kobiety? Każda potrzebuje przynajmniej kilku spódnic, chust” (śmiech).

M24: Czy sądzą Państwo, że kultura ludowa się odradza?
ST i TM: „Zdecydowanie tak. To jak z chodzeniem do kościoła – coraz więcej osób chodzi regularnie na msze. Polska kultura jest konkurencyjna. To widać, choćby jak wiele osób – np. Spisza z małżeństw mieszanych, decyduje się na wysyłanie swoich dzieci na zajęcia, do nas, do Białki”.

Tatry z Białki Tatrzańskiej
Z drogi na Jankulakowski Wierch.
M24: Mam też kilka pytań do przedstawiciela Kotelnicy – sponsora dzisiejszego wydarzenia: Dlaczego finansujecie takie przedsięwzięcia? Dlaczego zdecydowaliście się za sponsorować wyjazd zespołu właśnie do Szkocji? Czy wspomagacie w ten sposób również inne projekty?
Tadeusz Piszczek: „Jesteśmy stałym sponsorem zespołu Białcanie, lokalnego klubu piłkarskiego Watra-Kotelnica Białka Tatrzańska (Klub sportowy Watra-Kotelnica Białka Tatrzańska, klub który działa już od przeszło 40 lat, od 3 lat należy do IV ligi. Najważniejsze osiągnięcia to zdobycie pucharu Podhala oraz okręgu Nowosądeckiego. Przyp. redakcji), od wielu lat inwestujemy w lokalną kulturę i wizerunek naszego regionu i gminy. To nasza wspólna sprawa.
Tego rodzaju myślenie jest dla nas bardzo naturalne – właścicielami Kotelnicy są praktycznie sami Białczanie. Dzięki temu, cała Białka może się rozwijać.
Kotelnica to prężny ośrodek turystyczny, mamy dobrze rozwiniętą infrastrukturę: trasy o długości ponad 11 kilometrów, 6 kolei linowych o łącznej zdolności przewozowej 13 tysięcy osób na godzinę. Narciarze, którzy odwiedzą Białkę, mogą korzystać ze specjalnego biletu, tzw. Tatryski. Mamy podpisaną umowę z pięcioma innymi ośrodkami w trzech miejscowościach (Białka – Kotelnica, Bania, Kaniówka; Jurgów – Jurgów-ski; Kluszkowce – Czorsztyn-ski) Na tym samym karnecie, narciarze mogą jeździć na trasach należących do różnych wyciągów.
Pomimo, że rozwijamy się cały czas, mamy niewielu gości ze Szkocji, z Anglii. Pomyśleliśmy: oni nie mają zbyt wielu szans, pojeździć na nartach u siebie. W ten sposób chcemy ich zaprosić do nas”.

Widok z okolic Kotelnicy.
Widok z okolic Kotelnicy.
M24: Skąd pomysł zorganizowania takiego koncertu?
Małgorzata Dorosz: „Chciałam pokazać szkockim góralom kulturę ich polskich braci oraz, ze graja na takim samym instrumencie (dudy), który przywędrował z Rumunii przez Polskę aż do Szkocji (śmiech).Poważnie mówiąc, to fajny sposób na propagowanie polskości. Rozmawiałam ze Szkotami, po koncertach. Zachwycił ich występ i nasza kultura. Taniec Zbójnicki zrobił furorę. Byli oczarowani urodą i wdziękiem polskich góralek.
Takie spotkania, to również szansa na dialog międzykulturowy – dzięki któremu nasze narody mogą poznać się lepiej. To również sprzyja większej otwartości i wzajemnej akceptacji.

W zorganizowaniu wydarzenia bardzo pomogli mi zarówno polscy jak i szkoccy sponsorzy. W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim sponsorom i osobom prywatnym, które aktywnie włączyły się do akcji szerzenia naszej kultury w Szkocji. Postaram się wymienić wszystkich. Dziękuję Ośrodkowi Wypoczynkowemu „Kotelnica” w Białce Tatrzańskiej, firmie kosmetycznej Ziaja z Gdańska, firmie Money Gram, Polskiej Szkole Katolickiej im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen, Dystrybutorowi Zdrowych Napojów – Kanadyjskiej Firmie Organo Gold,
Jego Ekscelencji Ojcu Hugh Gilbert – Biskupowi Diecezji Aberdeen, Księdzu Proboszczowi St. Mary’s Cathedral – Fr. Keith Herrera, Panu David Fryer – lokalnemu politykowi, który bardzo aktywnie stara się zintegrować Polaków ze społecznością Aberdeen, O. Tomaszowi Klin – polskiemu duszpasterzowi oraz wszystkim osobom prywatnym, które tak chętnie pomagały w przyjęciu gości z Polski.

Nasi Górale otrzymali od publiczności wiele gratulacji i dowodów sympatii oraz propozycje kolejnych występów w przyszłym roku. Jestem szczęśliwa i bardzo wdzięczna Panu Bogu za opiekę i pomoc ludzi dobrej woli w tym przedsięwzięciu”.

Dziękuję Państwu serdecznie, za rozmowę i poświęcony mi czas.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

AlphaOmega Captcha Classica  –  Enter Security Code
     
 

Witold Wiśniewski - Andrychowianin, Małopolanin, Kosmopolak. Zawsze mu mało, zawsze chce więcej i zawsze wpada przez to w kłopoty.