Groby z pochówkami zwierzęco-ludzkimi są u Słowian bardzo rzadko spotykane, przy czym kości zwierzęce stanowią z reguły jedynie niewielką domieszkę. Odkrycie całego spopielonego zwierzęcia, zapewne spalonego na stosie razem ze zmarłych jest ewenementem.
Analizy antropologiczne i archeozoologiczne wykazały, że na prawie 4 tys. odkrytych fragmentów słabo przepalonych kości tylko kilka jest ludzkich – najprawdopodobniej należą do mężczyzny zmarłego w wieku 30-40 lat. Reszta została określona jako szczątki konia, którego wiek udało się określić na nie więcej więcej niż 3,5 roku. Grób pochodzi z VIII-IX wieku.
Archeolog podaje, że istnieje wzmianka w źródłach pisanych zawarta w „Złotych Łąkach”, dziele słynnego arabskiego historyka i podróżnika z X w. Al-Masudiego, który opisuje plemię słowiańskie lokowane przez badaczy gdzieś na obszarach Słowiańszczyzny Zachodniej, którego wodzowie: „Palą siebie w ogniu gdy umrze im król lub wódz – i palą również jego wierzchowce”.
Archeolodzy zmienili również dotychczasową koncepcje dotyczącą konstrukcji kurhanu oraz typu pochówku. Analiza stratygrafii oraz rozrzutu szczątków kostnych wskazuje, że pierwotnie zawartość stosu ciałopalnego złożono na szczycie nasypu kurhanowego. W pewnym momencie górną część kopca zniwelowano i zsypano na boki. Wówczas też na grobie palono niewielkie ogniska, których ślady naukowcy odkryli w płaszczu kurhanu.
W maju archeolodzy zamierzają kontynuować badania cmentarzyska.
Łukasz Miechowicz jest archeologiem, doktorantem w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. Podejmuje tematykę obrządku pogrzebowego Słowian oraz związaną z nim sferą duchową: wierzeniami i wyobrażeniami dotyczącymi świata pozamaterialnego. W 2010 roku naukowiec został nagrodzony stypendium naukowym tygodnika „Polityka”.
Tekst i ilustracje pochodzą z serwisu: PAP – Nauka w Polsce.