Małopolska

Małopolska jakiej nie znacie – Malopolska24.pl

Pierogi z karpiem
Kuchnia tradycyjna Turystyka Zabytki sakralne

Szlakiem Kulinarnym Podkarpacia, część 2: Radruż – Nowe Brusno – Ruda Różaniecka

Pierogi z karpiem
Pierogi z karpiem. Foto: Grażyna Kubiak.
Dotychczas gdy opowiadałam o swoich podróżach po Małopolsce pokazywałam wam zamki, dwory, snułam opowieści o ludziach, którzy niegdyś tam zamieszkiwali, przypominałam legendy i historie związane z tymi miejscami. Dziś chciałabym zabrać was w podróż kulinarną. Zachęcić was nie tylko do oglądania zabytków, ale również poznawania lokalnych zwyczajów i przepisów kulinarnych oraz posmakowania, rzec można, regionalnej kultury. Poprowadzę was szlakiem kulinarnym „Podkarpackie Smaki”, który wiedzie przez miejsca dbające o kulinarne tradycje regionu. Pomysł turystyki kulinarnej na Podkarpaciu jest arcyciekawy – ze względu na położenie geograficzne, uwarunkowania historyczne, bliskość granicy i wielokulturowość tego regionu. Wszystko to ma ogromny wpływ na różnorodność potraw i ich smak. Posmakujemy m.in. pączków ziemniaczanych, kiełbasy z karpia, domowych serów, omletu na miodzie lubaczowskim, żuru na zakwasie i pierogów z karpiem, dowiemy się co to są proziaki, jaglak i studzienina oraz jak przyrządzić zupę z pokrzywy i krem z wędzonym karpiem. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać niezwykłego aromatu i wyśmienitego smaku potraw jakie można skosztować na kulinarnym szlaku Podkarpacia. Zobaczycie na nich jednak, że zostały przyrządzone i podane w wyjątkowy sposób. Zapraszam do lektury drugiej części kulinarnych wędrówek po Podkarpaciu.

cerkiew pw. św. Paraskewy w Radrużu
Cerkiew w Radrużu. Foto: Grażyna Kubiak.
Z Lubaczowa wyruszyliśmy do Radruża, wsi położonej na Roztoczu, około 20 kilometrów od Lubaczowa, w dolinie potoku Radrużka. Dzieje wsi sięgają co najmniej połowy XV wieku – z tego okresu pochodzą pierwsze dokumenty, wzmiankujące o nadaniu przez księcia mazowieckiego Władysława I okolicznych dóbr Piotrowi Pieczykurowi z Wilcz na Mazowszu. Radruż był wtedy liczącą się osadą, bowiem przebiegał tędy szlak, łączący najstarsze ośrodki tego regionu: Lubaczów i Potylicz. Wkrótce wieś zaludniła się nowymi odsadnikami – byli to głównie Rusini. Ich podstawowym zajęciem było rolnictwo, ale zajmowali się również produkcją miodu i hodowlą owiec. Kolejne lata nie były dla Radruża szczęśliwe. Wieś nękana była stale najazdami tatarskimi, wojnami kozackimi, ucierpiała również podczas potopu szwedzkiego. Z początkiem XVII wieku w Radrużu wybudowano hutę, a mieszkańcy zajęli się wydobyciem i obróbką rudy darniowej. Liczba mieszkańców wsi stale rosła, sięgając pod koniec XVIII wieku blisko 1700 osób i stając się tym samym jedną z największych w regionie. Wśród mieszkańców znacząco przeważali unici, ale było też kilkudziesięciu rzymskich katolików i kilku Żydów. Po pierwszym rozbiorze Polski Radruż znalazł się w monarchii habsburskiej, a następnie trafił w prywatne ręce – został sprzedany Piotrowi Doborskiemu. Wieś wielokrotnie zmieniała właścicieli, aż do II wojny światowej, kiedy to nastała okupacja radziecka. Pod koniec wojny wyznaczono nowe granice, a ich przebieg podzielił kilka przygranicznych miejscowości, w tym także Radruż. Większa, zachodnia część wsi, z cerkwią i dworem, znalazła się po stronie polskiej, a wschodnia – na terenie ówczesnego ZSRR. Związek Radziecki upadł, ale stan ten trwa po dziś dzień. Po wojnie ludność ukraińską wysiedlono.

Radruż może poszczycić się unikatowym zabytkiem wpisanym na listę UNESCO – XVI-wieczną cerkwią pw. św. Paraskewy, jedną z najstarszych w Polsce. Stanowi ona część zespołu cerkiewnego w skład którego wchodzi jeszcze wolnostojąca dzwonnica, kostnica oraz kamienny mur przykryty gontowym daszkiem.
Kiedy zza drzew wyłoniły się zabudowania cerkwi, pierwszym, co zwróciło moją uwagę, było jej położenie i otoczenie. Umiejscowiona nieco powyżej drogi, otoczona malowniczym, kamiennym murem, sprawiającym wrażenie nierównego, nieco pofalowanego wyglądała niczym warownia przygotowana do obrony. To skojarzenie okazało się słuszne bowiem cerkiew ta, jak i wiele innych świątyń, pełniła poza religijną również funkcję obronną. W murze znajdują się dwie bramy. Główna prowadzi wprost do wnętrza świątyni. Druga, umiejscowiona z tyłu biegnie na cmentarz. Stoi przy niej XIX-wieczna kamienna kostnica. Obok cerkwi przyciąga wzrok XVI-wieczna dzwonnica, drewniana, wysoka, z rozłożystą dolną częścią – jakby falbaną oraz z ozdobnymi elementami pod dachem. Wewnątrz interesująca konstrukcja z belek i wkomponowane w nią strome drewniane stopnie, prowadzące na szczyt.

cerkiew pw. św. Paraskewy w Radrużu
Cerkiew w Radrużu. Foto: Grażyna Kubiak.
Wnętrze świątyni jest dość ciemne, ciepłe, z charakterystycznym zapachem drewnianych budowli. Ściany z ciemnych desek, w ciepłym odcieniu brązu, niektóre elementy w kolorze niebieskim. Niewiele ławek. Dech w piersi zapiera misterny, barwny, błyszczący i niezwykle cenny XVIII-wieczny ikonostas znajdujący się w centralnej części cerkwi (tam gdzie zwykle w kościołach katolickich umiejscowiony jest ołtarz i prezbiterium). Trudno oderwać wzrok od tych wspaniałych ikon. Wizerunki świętych mają za zadanie wprowadzać wiernych w mistykę liturgii i pomagać w jej lepszym zrozumieniu. Uwagę zwraca też widoczna nad ikonostasem, a pokrywająca całą ścianę ikonostasową, polichromia, którą w roku 1648 namalowano wprost na drewnie. Malowidła zdobią też pomieszczenie znajdujące się za ikonostasem.

Boratynka. Szeląg Jana Kazmierza
Ciekawostka: w trakcie konserwacji świątyni, podczas remontu w latach 1963-1965, miejscowi rzemieślnicy wydobyli spod węgła osiem szelągów króla Jana Kazimierza, datowanych na rok 1665. Obecnie znajdują się one w lubaczowskim muzeum.
Wnętrza cerkwi są wspaniale zachowane i zadbane, choć nie zawsze tak było, bowiem po wysiedleniu ludności ukraińskiej cerkiew została opuszczona i wkrótce popadła w ruinę. W II połowie XX wieku rozpoczęto gruntowny remont świątyni, dzięki czemu przywrócono jej dawny blask. Na czas prac ikonostas umieszczono w muzeum w Łańcucie, skąd niedawno powrócił na swoje miejsce, do Radruża. Obecnie cerkiew znajduje się pod opieką Muzeum Kresów w Lubaczowie i stanowi filię tej placówki. Świątynię można zwiedzać codziennie, a przewodnik jest zawsze w pobliżu. Cerkiew stanowi obiekt muzealny i na chwilę obecną nie odbywają się w niej nabożeństwa. Funkcje liturgiczne w Radrużu sprawuje wzniesiona w 1931 roku drewniana cerkiew pw. św. Mikołaja Cudotwórcy, obecnie użytkowana jako kościół rzymskokatolicki.

Po kilku wspaniale spędzonych godzinach nadszedł czas, by opuścić to magiczne miejsce i wyruszyć w dalszą drogę. Kolejnym punktem naszej wycieczki było Nowe Brusno i znajdująca się tam cerkiew – pod takim samym wezwaniem jak świątynia w Radrużu – św. Paraskewy.

Cerkiew pw. św. Paraskewy w Nowym Brusnie
Cerkiew w Nowym Brusnie. Foto: Grażyna Kubiak.
Cerkiew w Nowym Brusnie całkowicie różni się od poprzedniczki, zarówno położeniem, kształtem, jak i stanem ogólnym. Wybudowana w I połowie XVIII wieku przez Stefana Semenowicza z Płazowa, jest usytuowana przy skrzyżowaniu dwóch traktów wiejskich. W pierwszych latach XX wieku została poddana znacznym przekształceniom. Wtedy to zmieniono kształt kopuł i postawiono nowy babiniec.
Babiniec, to staropolska nazwa pomieszczenia przeznaczonego dla kobiet. Kobiety nie mogły przebywać w głównej nawie świątyni ani w prezbiterium. Budowano więc dla nich osobne pomieszczenia aby mogły brać udział w obrzędach. Panował bowiem pogląd, że kobiety modlące się w nawie głównej rozpraszają mężczyzn. Babińce występowały również w synagogach i pełniły podobną rolę. Babiniec w cerkwi, to jedno z trzech pomieszczeń występujących w świątyni. Umiejscowiony jest jako pierwszy od wejścia, kolejne pomieszczenie to nawa, a dalej prezbiterium. W XVIII wieku zakaz wejścia kobiet do nawy złagodzono, co jest wyraźnie widoczne w późniejszych budowlach – im później je zbudowano, tym ściana oddzielająca babiniec od nawy jest mniej widoczna. Zamiast pełnej ściany stosowano okienka, lub ściany częściowe – tylko po bokach, a czasem zostawiano już same belki stanowiące wsparcie stropu.

Po II wojnie światowej podzieliła los innych cerkwi – została opuszczona i popadła w ruinę. Dopiero z końcem XX wieku budowlę zabezpieczono, a później poddano pracom konserwatorskim, które wielokrotnie przerywano z uwagi na brak środków finansowych. Wiele lat ta piękna, choć mocno zniszczona świątynia, czekała na lepsze czasy i los się do niej uśmiechnął, bowiem trafiła pod opiekę lubaczowskiego Muzeum Kresów. Jeszcze w tym roku mają rozpocząć się prace zabezpieczające przed dalszym niszczeniem, a później również prace renowacyjne. Nieopodal znajduje się cmentarz z interesującymi kamiennymi nagrobkami, wykonanymi przez miejscowych rzemieślników. Elementy wnętrza cerkwi przechowywane są w muzeach w Łańcucie i Przemyślu.

Karczma pod Szczęśliwym Karpiem. Dębowy Dwór.
Karczma pod Szczęśliwym Karpiem. Dębowy Dwór. Foto: Grażyna Kubiak.
Pełni pozytywnych wrażeń opuściliśmy Nowe Brusno i zmęczeni całodniową eskapadą postanowiliśmy znaleźć jakieś miłe miejsce, aby odpocząć i zakosztować specjałów podkarpackiej kuchni. W tym celu udaliśmy się o Rudy Różanieckiej gdzie znajduje się Dębowy Dwór. Jest to ośrodek wypoczynkowo-szkoleniowy z restauracją, w której serwowane są roztoczańskie specjały – ze wskazaniem na regionalne dania z ryb. Tuż obok Dębowego Dworu znajduje się niewielka wyspa na wodzie z Karczmą pod Szczęśliwym Karpiem, stanowiąca część kompleksu. To właśnie tutaj smakowaliśmy rozmaitych specjałów.
Długi drewniany pomost zaprowadził nas do obszernego, owalnego, drewnianego wnętrza z przeszklonymi ścianami dzięki czemu upajając się smakiem potraw, mogliśmy jednocześnie podziwiać piękne widoki których dookoła wyspy nie brakuje. Na stole zagościły wspaniałe dania, a wśród nich również te tradycyjne, regionalne, jak: ryba w galarecie, karp wędzony i uwaga – pierogi z karpiem, polane masełkiem z grzybami. Według nieobiektywnej opinii mojego podniebienia, to absolutny hit wśród dań rybnych. Zagoszczą na moim wigilijnym stole na stałe, a może i zastąpią popularne pierogi z kapustą i grzybami. Obsługa milczała w kwestii receptury na pierogi z karpiem, ale poradziłam sobie i z tym i uzyskałam taki oto przepis:

Pierogi z karpiem
Pierogi z karpiem. Foto: Grażyna Kubiak.
Pierogi z karpiem:
Składniki na nadzienie: ½ kg karpia (filety bez skóry), 1 jajo, 2 ząbki czosnku, 1 cebula, 1 mała bułka namoczona w mleku i odciśnięta, sól, pieprz.
Filety i bułkę zmielić, dodać jajko, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz posiekaną i podsmażoną cebulę. Dodać sól i pieprz. Całość wymieszać i odstawić.
Składniki na ciasto: 2 szklanki mąki, 1 jajo, 100 ml. mleka, 100 ml. wody, ½ łyżeczki soli.
Ze wszystkich składników zagnieść ciasto. Rozwałkować. Szklanką wykrawać okrągłe kawałki ciasta. Nakładać nadzienie i sklejać pierogi. Gotować w osolonej wodzie około 10 minut.
Składniki do okraszenia potrawy: 2 łyżki masła, sól, pieprz i 300 g grzybów.
Na patelni rozgrzać masło, wrzucić grzyby, smażyć na złoty kolor, doprawić solą i pieprzem. Polać pierogi masełkiem i podawać z grzybami.

Po wspaniałej i pysznej kolacji w Rudzie Różanieckiej udaliśmy się w dalszą drogę – do Baszni Dolnej, w której znajduje się Kresowa Osada, a w niej mnóstwo atrakcji dla dorosłych i dzieci, a także niezwykłe specjały regionalnej kuchni. Ale o tym – wkrótce :).

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

AlphaOmega Captcha Classica  –  Enter Security Code
     
 

Optymistka. Zdeklarowany zwiedzacz (nie tylko) zamkowy. Uwielbia czekoladę i Bon Jovi. Wpada w zachwyt na widok kolorowych, jesiennych drzew. I paru innych rzeczy...