Kim są Lasowiacy? Czy kultura ludowa to przeżytek? Czy może ona nas skutecznie promować za granicą? Na te i na inne pytania odpowiada Ewa Skoczylas, kierownik Polonijnego Zespołu Tańca Lasowiacy.
M24: Pani Ewo, na sam początek, w kilku słowach: Lasowiacy. Kim są? Skąd są? I co sprawiło, że się Pani nimi zainteresowała?
Ewa Skoczylas: Lasowiacy, czy jak sami się nazywali Lesioki to grupa etnograficzna zamieszkująca tereny głównie w widłach Wisły i Sanu. Region Lasowiaków zajmuje obszar, którego granice można opisać kilkoma miastami. Zaczynając od północy Tarnobrzeg, Sandomierz, Stalowa Wola, od zachodu Mielec, od południa Głogów Małopolski, od wschodu: Leżajsk. Według Franciszka Kotuli teren Lasowiaków rozciąga się jeszcze dalej na wschód po Tarnogród, na południe od Janowa Lubelskiego i na zachód od Biłgoraja. Tereny te zamieszkuje ludność napływowa, głównie z terenów Mazowsza, ale są to również jeńcy wojenni XVI i XVII wieku, osadnicy tzw. kolonizacji józefińskiej oraz ludność z sąsiednich regionów Polski. Lasowiacy utrzymywali się przede wszystkim z gospodarki leśnej stad też prawdopodobnie pochodzi ich nazwa.
W czasie moich studiów choreograficznych fascynowały mnie głównie te regiony Polski, które zachowały swoja pierwotną odrębność, nie poddawały się obcym modą. Zanim poznałam Region Lasowiaków, który jest tak bardzo odrębny w swoich zwyczajach, a głownie w stroju od otaczających go innych regionów etnograficznych, moje zainteresowanie skierowane było na region Beskidu Śląskiego. Oba te regiony charakteryzuje zachowanie oryginalnego specyficznego stroju. W tylu regionach mamy bogato haftowane koralikami serdaki, kwieciste spódnice, kolorowe wstążki itp. Zarówno Górale Beskidzcy jak i Lasowiacy zachowali swój prosty, może nawet skromny, ale w pewnym sensie elegancki strój.
M24: Prowadzi Pani Polonijny Zespół Tańca LASOWIACY w Szwajcarii – skąd ten pomysł?
ES: „Trochę z przypadku, trochę z potrzeby..” jak śpiewają Zespoły Polonijne na Festiwalach Rzeszowskich. Osiem lat temu założyłam Polonijny Zespół Tańca w Zurychu dla dzieci i młodzieży. Wcześniej prowadziłam zajęcia w zespole dla dorosłych, ciągle brakowało chętnych młodych ludzi do zespołu. Grupa taneczna była coraz starsza, często brakowało tancerzy. Trzeba było wiec rozbudzić zainteresowanie młodszych generacji Polonii szwajcarskiej. W maju 2004 roku odbyły się wiec pierwsze zajęcia naszego Zespołu. Wkrótce zaczęliśmy tez poszukiwać nazwy dla nowopowstałej grupy. Były rożne propozycje jednak dzieci z Zespołu wybrały nazwę Lasowiacy, od pierwszego tańca jaki zatańczyły na zakończeniu roku szkolnego w Polskiej Szkole w Zurychu.
M24: Jak wygląda „dzień powszedni” w Pani zespole? Czy oprócz ćwiczeń związanych z tańcem, uczy Pani śpiewania pieśni, tradycji, kultury regionalnej?
ES: Zajęcia Zespołu odbywają się regularnie raz w tygodniu. Jako pierwsza (od 17.30) ćwiczy grupa przedszkolna, Najpierw są zabawy i tańce, a potem nauka śpiewu. O 18.30 zaczynamy zajęcia z grupa młodzieży szkolnej, z ta grupa zdecydowanie więcej czasu poświęcamy na naukę kroków przygotowanie scenicznych układów tanecznych. Od godziny 20 do 22 ćwiczy grupa dorosłych. Tak wiec w piątki ćwiczymy od 17.30 do 22, a czasami i dłużej. Chcąc przybliżyć dzieciom polskie zwyczaje i tradycje organizujemy cały szereg spotkań połączonych wiedza o obrzędach i tradycjach… Cyklicznie już spotykamy się podczas Andrzejek czy Nocy Świętojańskiej. Wiosną żegnamy zimę przygotowując Marzannę, która później pływa w jeziorku Uniwersytetu w Zurychu. Te spotkania staramy się robić w terenie w odpowiednim otoczeniu, żeby jak najlepiej oddać atmosferę tradycyjnych zwyczajów.
M24: Organizuje Pani festyn mający promować region Lasowiaków. Proszę nam o tym opowiedzieć.
Pomysł zorganizowania Festynu promującego Region Lasowiaków rodził się już od dawna. Bodźcem do tego były częste pytanie naszej publiczności: kto to są Lasowiacy, skąd ta nazwa itp. W tym roku znaleźliśmy możliwość wynajęcia odpowiedniego do naszych planów obiektu. I tak 30 czerwca 2012 roku w Zurychu odbędzie się festyn „Polska jakiej nie znacie” organizowany przez Polonijny Zespół Tańca LASOWIACY. Mieliśmy nadzieje że uda nam się zaprosić z Regionu Lasowiaków twórców ludowych i firmy, które sprzedażą swoich artykułów na naszym festynie mógłby sfinansować wyjazd do Szwajcarii.
Niestety okazało się to nie do końca możliwe, ponieważ my ze swej strony nie możemy dać gwarancji, że polskie wyroby spotkają się z dużym zainteresowaniem Szwajcarów. Może i na naszym festynie nie będzie ciekawych wyrobów ludowych, ale będzie dość duże stoisko z folderami w języku niemieckim i angielskim o południowej Polsce, również o atrakcjach Regionu Lasowiaków. Będzie mały sklepik z polskimi artykułami spożywczymi, Piekarnia „Zasanie” z polskim chlebem prosto ze Stalowej Woli, dobrze zaopatrzony bufet, miedzy innymi w pierogi, polskie kiełbaski i kaszankę z grilla, stoisko z wyrobami wikliniarskimi.
Ale najważniejsze, że przez całe popołudnie będzie atrakcyjny program artystyczny. Naturalnie wystąpi nasz Polonijny Zespół Tańca LASOWIACY z Zurychu, miedzy innymi z wiązanką tańców lasowiackich. Będzie śpiewał chór Zespołu Lasowiacy ze Stalowej Woli. Wieczorem mamy w programie koncert Pana Mirka Kłużnego w Duecie Mick & Elli oraz koncert Jerzego Grunwalda. Mamy nadzieje, że jeżeli za rok podejmiemy się znów organizacji podobnego festynu, to uda nam się namówić więcej polskich firm do wystawienia swoich produktów.
M24: Czy ludowa kultura polska ma na tyle duży potencjał aby zainteresować Szwajcarów?
ES: Ja myślę, że nasza kultura ludowa ma szanse zainteresować wszystkich, nie tylko Szwajcarów. Nasze piękne bogato ręcznie zdobione samodziałowe stroje, czy nasze żywiołowe tańce wzbudzają zainteresowanie i zachwyt. Również pielęgnowane od pokoleń tradycje i obrzędy to ciekawostka dla innych narodów wzbudzająca zainteresowanie, a często również zazdrość. Przecież w tak wielu krajach zatracono dawne zwyczaje, które dziś są już nie do odtworzenia. Kiedy występujemy dla publiczności międzynarodowej (bo przecież w Szwajcarii ponad 20% mieszkańców ma obce pochodzenie) to widzimy spontaniczne reakcje, często zachwyt nad tym co dla nas wydaje się takie normalne, banalne. Zachwyca polska ludowa muzyka, czy ta przepełniona romantyzmem i miłością jak kujawiaki, polonezy czy też pełne temperamentu krakowiaki, oberki, polki. Szwajcarzy podziwiają również to, że tańce są takie różnorodne, że polka to nie tylko krok podstawowy, ale setki figur, że tak wiele potrafimy przekazać samym tańcem. Nasze stroje ludowe to odrębny temat, to że większość jest wykonywana ręcznie, że wełny samodziałowe czy len wykonują ciągle kobiety na wsi, to wszystko budzi zachwyt i uznanie. Również nasza rodzima regionalna kuchnia z tysiącem rożnych pierogów, zup czy wędlin wykonanych ze świetnych jakościowo produktów jest czymś wyjątkowym.
Jeżeli tylko będziemy umieli pięknie i z dumą prezentować naszą kulturę ludową to mamy absolutnie szanse zainteresować nią tysiące ludzi. Ale najpierw musimy ją sami poznać i pokochać.
M24: Mam wrażenie, że w naszym kraju narasta przekonanie, że kultura ludowa to coś niefajnego, coś czego powinniśmy się wstydzić. Czy kultura ludowa to „obciach”?
ES: Takie zdanie często mają młodzi ludzie, którzy niewiele na ten temat wiedzą. Przekonanie w społeczeństwie, że wieś, czy też pochodzenie wiejskie, to coś, czego należy się wstydzić i starannie ukrywać jest bardzo popularne. Ja myślę, jednak, że powoli zaczynamy rozumieć, co tak naprawdę jest nasze polskie, tradycyjne i jaką to ma wartość. Zachwycamy się produktami w kolorowych pudełkach, pochodzącymi z gdzieś z Dalekiego Wschodu, żywnością o pięknych barwach i zapachach z setkami środków konserwujących, muzyką pochodzącą zza oceanu.
Ale tak naprawdę jak robimy przyjecie to biegniemy do warzywniaka po świeże warzywa od rolnika, u rzeźnika na rogu zamawiamy wiejskie wędliny, kupujemy polski piękny len, żeby przykryć świąteczny stół i wzruszamy się słuchając mazurków Chopina.
Myślę, że coraz więcej ludzi rozumie jaki potencjał istnieje w polskich tradycyjnych ludowych wyrobach, w kulturze opartej na naszych rodzimych wzorcach ludowych. Czym tak naprawdę jest muzyka południowoamerykańska jak nie muzyką ludową? Popularne dziś tańce latynoamerykańskie powstały przecież na bazie wzorców ludowych. Czym jest shushi jak nie przekąską podawaną w Japonii od pokoleń? Myślę, ze nasze przekąski takie jak np. pieczone pierogi, śliwki zapiekane w boczku, tatar zasługują na równie poczytne miejsce w menu światowych restauracji. Zachwycamy się muzyka afrykańską, przecież to często też muzyka ludowa, zespoły prezentujące tą muzykę nie wstydzą się występować w tradycyjnych strojach.
Ja myślę, że powinniśmy przestać udawać sami przed sobą, że jesteśmy z innej planety. Wyrośliśmy w Polsce w dobrych naszych tradycjach, mamy za sobą bogatą historię, możemy się poszczycić wieloma słynnymi na całym świecie Polakami. A kultura ludowa, to przecież też np. polonez do dziś tańczony na rozpoczęcie największych imprez w świecie takich jak Opernball w Wiedniu, czy Keiserball w Zurychu.
„Obciach” to nie wiedzieć nic o tym wszystkim, to udawać, że nie jest się stąd.
M24: A co mogłaby Pani powiedzieć o szwajcarskim podejściu do ich lokalnych tradycji? Czy są one czymś, na czym budują swoją tożsamość, czy też traktują je jako niepotrzebny balast „na drodze do nowoczesnego społeczeństwa”?
Szwajcarzy również mają swoją ciekawą kulturę ludowa, piękne stroje, ciekawe zwyczaje. Dużo jednak wcześniej niż my Polacy zachłysnęli się nowoczesnością, stali się społeczeństwem konsumpcyjnym. Zlekceważyli swoje korzenie. Dziś próbują powrócić do rożnych tradycji ludowych, przywrócić już zaginione piękno. Nie zawsze się to jednak udaje i wiele tradycji ludowych uległo zapomnieniu. Podobnie jest ze strojami ludowymi, dziś już rzadko kto ma w domu strój po przodkach, niewielu szczególnie młodych ludzi zna tradycje szwajcarskie. Naturalnie kultura ludowa żyje na wsiach i w małych miejscowościach. Przyczyna zacierania się starych tradycji jest również duży procent ludności napływowej z innych krajów, która przywiozła ze sobą swoje własne tradycje i zwyczaje. Przykładem jest kuchnia, w każdej restauracji można zjeść pizzę, Spaghetti, kebeb, a rzadko gdzie szwajcarskie Rösti czy Zürcher Geschnetzeltes.
Dlatego też, bardzo zazdroszczą nam kiedy widzą, że nasza kultura ludowa ciągle żyje. Że pielęgnujemy ją, aż po najdrobniejsze szczegóły.
M24: Jakie jest Pani największe marzenie, jeśli chodzi o Pani działalność społeczną?
Wielkich marzeń związanych z moją społeczną działalnością chyba nie mam. Może tylko, to żeby zawsze byli ludzie, którzy poświęcą czas, energie i serce kontynuując naszą prace w propagowaniu polskiej kultury w Szwajcarii. Wiem, że nie jest to proste, żeby poświęć na prace społeczną czas, który można przeznaczyć tylko dla siebie, dla rodziny, na przyjemności. Ale ja wierzę, że są osoby, którym będzie zależało na nauczeniu kolejnych pokoleń dzieci polonijnych naszych polskich tradycji, którzy są dumni z polskich korzeni i będą chcieli opowiedzieć o tym innym, poprzez taniec, muzykę, kulinaria.
M24: Dziękuję za wywiad.
Wywiad przeprowadził drogą internetową Witold Wiśniewski. Zdjęcia (za wyjątkiem zdjęcia oznaczonego jako pochodzące z Wikipedii) dostarczyła Ewa Skoczylas.
Zobacz stronę internetową zespołu Lasowiaków.
1 KOMENTARZ