Duża głowa, wyłupiaste oczy i szeroki otwór gębowy. Tak można by krótko opisać jednego z mieszkańców Wieprzówki, największego, lewego dopływu Skawy. Głowacz pręgopłetwy (Cottus poecilopus), bo o nim mowa, zamieszkuje rzeczki, potoki z szybko płynącą, dobrze natlenioną i czystą wodą. Żywi się drobnymi zwierzętami wodnymi, głównie larwami owadów, ale zjada też ikrę i młode innych ryb, za co był tępiony, jako szkodnik.
Głowacz jest rybą drapieżną dochodzącą do 12 cm długości. Ma duże płetwy piersiowe i wąskie, wydłużone, pręgowane brzuszne. Płetwa grzbietowa jest podwójna, pierwsza zaopatrzona w kolce, którymi można się boleśnie skaleczyć. Rozmnaża się od lutego do końca kwietnia. Ma ciekawe zwyczaje rozrodcze, samiec wabi do upatrzonej przez siebie norki jedną lub dwie samice i prowokuje je do złożenia ikry, którą sam się opiekuje i broni. Jest jedną z nielicznych ryb, które wydają dźwięki przypominające szczekanie. Same głowacze są pokarmem dla wielu drapieżników, ale największym zagrożeniem są dla nich zanieczyszczenia i wszelkiego rodzaju prace związane z długotrwałym mąceniem wody oraz naruszaniem stabilności podłoża koryta potoku. Jest to dla nich szczególnie zabójcze w okresie tarła i dla narybku.
Dzisiaj głowacze z Wieprzówki są na skraju wytępienia. Wszyscy martwimy się losami pand, orangutanów czy innych egzotycznych gatunków, a często zapominamy o rodzimych, które sami możemy uratować. Oczywiście nikomu nie sugeruję, aby przestał interesować się losem obcych gatunków, ale pamiętajmy też o tych z najbliższego otoczenia.
Materiał pochodzi z przygotowywanego projektu „3 x Wieprzówka”, o lokalnej rzece i jej roli w rozwoju małego miasta w trzech aspektach: historycznym, przyrodniczym i relacji człowiek – rzeka.
O kurczę, nieźle. Taka mała rybka (12 cm) a taki drapieżca?