Sandomierz to dopiero ma szczęście! Jednostki samorządowe z całej Polski wydają miliony złotych na coraz to ciekawsze spoty reklamowe, prześcigają się w pomysłach na niebanalne kampanie outdoorowe, korzystają z pomocy wyspecjalizowanych agencji, speców od marketingu i public relations a oni dostali wszystko jak na tacy. Do tego niemal za darmo i w skali o której inni samorządowcy mogą tylko pomarzyć! O czym mowa? Niedawno minęły trzy lata od kiedy na antenie TVP 1 wyemitowano pierwszy odcinek serialu „Ojciec Mateusz”, w tym czasie zapomniany przez Boga i jak sami mieszkańcy przyznają – nieco zapyziały – Sandomierz zmienił się w turystyczne eldorado.
Podróż śladami „detektywa w sutannie”
Telewizyjna nowela opowiadająca przygody sympatycznego „detektywa w sutannie” już na zawsze zmieniła wizerunek miasta, które przez kolejne dziesięciolecia coraz bardziej pogrążało się w szarości. Ojciec Mateusz, w którego postać wcielił się znany m.in. z filmu „Psy”, Artur Żmijewski w krótkim czasie stał się jego największym celebrytą i prawdziwą wizytówką miasta. Śladami miłującego kryminalne zagadki duchownego podążają dziś tłumy turystów z całego świata, zaglądają do pobliskich restauracji, kupują pamiątki i z uśmiechem od ucha do ucha robią setki pamiątkowych zdjęć. Co na to mieszkańcy? Z pewnością nie łatwo było się przyzwyczaić do zwiększonego ruchu i odrobiny zamieszania, który wiąże się ze wzmożonym zainteresowaniem turystów, ale zostawiane przez przyjezdnych pieniądze, z nawiązką wynagradzają wszelkie niedogodności. To prawdziwy cud dla lokalnej przedsiębiorczości, która po latach letargu błyskawicznie i bez problemów rozwinęła się korzystając z serialowej hossy! W mieście powstała specjalna ścieżka spacerowa „Śladami ojca Mateusza”, odrodziła się gastronomia i podmioty obsługujące ruch turystyczny, a miejscowi włodarze, mieszkańcy i przedsiębiorcy (nawet ci niewierzący) z radością wyciągają ręce do nieba dziękując Bogu za „Ojca Detektywa”!
Metoda znana od lat
Wiele osób zadaje sobie pytanie – co tak naprawdę wydarzyło się w Sandomierzu? Jak to możliwe, że serial telewizyjny rozsławił miasto tak, że wszyscy chcą do niego pojechać? Dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł? Otóż wpadł i to dawno temu! Zabieg polegający na dyskretnym ulokowaniu reklamy miejskiej marki w produkcjach filmowych, teledyskach czy serialach telewizyjnych znany pod określeniem City Placement wywodzi się z USA i stamtąd błyskawicznie rozprzestrzenia się na cały świat. Najsłynniejsze przykłady jego zastosowania to nieśmiertelny serial o czterech przyjaciółkach z Nowego Jorku – „Sex w wielkim mieście” oraz inne produkcje dużego i małego ekranu takie jak „Policjanci z Miami”, „Vicky, Christina, Barcelona” czy „Mission Impossible”, który to film swego czasu sprawił, że miliony osób zapragnęło nagle pojechać do czeskiej Pragi. Również w Polsce szybko poznano się na skuteczności tej prostej metody promocji. Któż nie słyszał o „Majce”, a niedawno „Julce” z Krakowa, których losy pokazuje TVN, nie sposób nie wspomnieć o teledysku Agnieszki Chylińskiej promującym Chełm (woj. lubelskie) czy widowiskowym wideoklipie nakręconym w Rzeszowie przez samego Denzela. Niestety, nie każda z wymienionych realizacji przyniosła oczekiwany efekt. Póki co „Ojciec Mateusz” jest nadal niedoścignionym wzorem wykorzystania idei city placement w Polsce i mimo rozbudzonych aspiracji kolejnych jednostek samorządowych jego pozycja wydaje się być niezagrożona!
Autorem tekstu jest Wojciech Kuder – specjalista zajmujący się zawodowo city placement’em w agencji PLACES Studio Promocji Regionalnej.
Zdjęcia pochodzą z Wikipedii.
No, proszę. Niby proste, ale nie zawsze skuteczne. W przypadku Sandomierza i Ojca Mateusza chyba spore znaczenie ma charakter serialu, to że jest to serial detektywistyczny, a nie jakaś słodka romantyczna historyjka. Taki kryminalny klimat zapewne przyciąga szersze grono odwiedzających
Bardzo dobry pomysł. Sandomierz tylko na tym wygrał.
Gdy powiedziałam dzieciakom, że pojedziemy na wycieczkę do Sandomierza to usłyszałam – Fajnie, odwiedzimy ojca Mateusza. :)