Off-road w Małopolsce
Ekspansja ruchu off-road w Polsce jest widoczna z roku na rok. Przybywa pojazdów takich jak quady, motocykle cross czy enduro, a także skuterów śnieżnych i samochodów terenowych. Polskie społeczeństwo bogaci się, więc należy spodziewać się dalszego wzrostu liczby posiadaczy takich pojazdów. Jazda w trudnym terenie jest na pewno wielką frajdą dla off-roadowców, nie pozostaje jednak bez wpływu na środowisko – rozumiane nie tylko jako przyroda, ale również środowisko życia człowieka.
Małopolska to region, którego dużą powierzchnię zajmują góry i lasy – miejsca życia wielu gatunków zwierząt i roślin, a także miejsca szczególnie wartościowe dla społeczeństwa pod względem rekreacyjnym i estetycznym. Tereny leśne czy górzyste są także atrakcyjne dla off-roadowców, bo właśnie w takim trudnym terenie mogą w pełni wykorzystać właściwości swoich pojazdów. Z upływem lat coraz bardziej odczuwalny jest problem nielegalnego off-roadu nawet w miejscach objętych formami ochrony przyrody: parkach narodowych, krajobrazowych, rezerwatach, itp. Jego narastanie potwierdzają w wywiadach pracownicy Gorczańskiego i Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Konsekwencje off-roadu
Ruch pojazdów w lasach, a w szczególności poza drogami leśnymi niesie za sobą szereg szkodliwych skutków, zarówno przyrodniczych jak i społecznych.
W terenach górzystych, gdzie lasy pełnią m.in. funkcje glebochronne, poruszanie się pojazdami w drzewostanie powoduje zrywanie wierzchniej warstwy ściółki, a w konsekwencji wymywanie podczas opadów gleby aż do skały macierzystej. Również drogi leśne czy gruntowe, w szczególności po opadach deszczu, gdy ich nawierzchnia jest błotnista i plastyczna mogą ulegać dewastacji. Zdarza się, że niszczone są miejsca podmokłe, torfowiska, runo, a także uprawy leśne.
Warto zauważyć, że lasy pełnią także funkcje gospodarcze i produkcyjne, których elementem jest zrywka drewna, również destrukcyjna dla ściółki czy dróg. Jest to jednak element gospodarki leśnej, która jest prowadzona przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe w sposób planowany i kontrolowany. Wjazdy off-roadowców na tereny leśne nie są w skali kraju w żaden sposób koordynowane, a tereny do jazdy są wybierane wedle ich uznania.
Pojazdy silnikowe są także źródłem hałasu. Powodują płoszenie zwierząt, które porzucają dotychczasowe siedliska i wybierają spokojniejsze, lecz mniej korzystne dla nich miejsca. Z własnego doświadczenia wiem, że są rejony takie jak Gorce, czy ostatnio również Beskid Sądecki, gdzie co chwilę słychać ryk silników, a spotkanie pojazdów na szlaku nie należy do rzadkości. Spora część kierowców zapewne dba o stan techniczny swoich pojazdów, jednak szczególnie przy wjazdach do cieków czy zbiorników wodnych istnieje szansa ich zanieczyszczenia płynami eksploatacyjnymi, smarami czy olejem.
Cierpi nie tylko przyroda
Ekspansja off-roadu w ostatnich latach jest także odczuwalna przez miejscową ludność. Zdarza się, że niszczone są pola uprawne. Odczuwają ją także turyści chcący w spokoju wypocząć – pamiętajmy, że lasy pełnią także funkcje społeczne, udostępniając miejsca do rekreacji. Walory estetyczne takich miejsc są znacznie zmniejszane przez wspomniany wyżej hałas czy ślady po agresywnej jeździe. Nie trudno zauważyć, że ruch turystów pieszych czy rowerowych i off-roadowców na tych samych szlakach niesie za sobą ryzyko wypadków. Dla uczciwości należy dodać, że rowerzyści uprawiający tzw. downhill (zjazdy z góry) również są zagrożeniem dla piechurów, tym bardziej, że zwykle słychać ich dopiero w ostatniej chwili. Co prawda z racji generowanego hałasu pojazdy zwykle słychać wcześniej, jednak nie trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy na wąskiej ścieżce w lesie kierowca motocykla wyjeżdżając zza zakrętu w ostatniej chwili zobaczy pieszego, który nie miał gdzie się usunąć. Off-roadowcy nie zawsze są świadomi możliwości swoich i swojego sprzętu, stąd też niejednokrotnie zdarzały się wypadki, także śmiertelne dla nich.
Warto zauważyć, że szlaki turystyczne po których poruszają się off-roadowcy często prowadzą przez tereny prywatne – może to skutkować cofnięciem zgody właściciela na poprowadzenie szlaku przez jego teren.
Prawo a off-road – teoria i praktyka
W prawie polskim istnieją przepisy regulujące kwestie wjazdu pojazdów silnikowych do lasów czy terenów objętych formami ochrony przyrody.
Zgodnie z art. 29 Ustawy o lasach „ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach”. Przepis ten określa także odstępstwa od tej zasady związane z gospodarką i pracami leśnymi, dojazdem do terenów rolnych położonych w lasach, gospodarką łowiecką czy badaniami naukowymi.
Organizacja imprezy masowej czy sportowej w lesie także wymaga zgody jego właściciela lub zarządcy. Co istotne, przepisy Ustawy o lasach dotyczą także lasów prywatnych!
Sankcje za nielegalny wjazd do lasu określa art. 161 Kodeksu wykroczeń: „Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny”.
W parkach narodowych zabrania się „ruchu pojazdów poza drogami publicznymi oraz poza drogami położonymi na nieruchomościach będących w trwałym zarządzie parku narodowego, wskazanymi przez dyrektora parku narodowego, a w rezerwacie przyrody – przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska” (art. 15 Ustawy o ochronie przyrody). Odpowiedzialność karną za „zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach” określa art. 181 Kodeksu karnego.
Warto także nadmienić, że przepisy kodeksu drogowego stosuje się poza m.in. drogami publicznymi w „zakresie koniecznym dla uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa osób” (art. 1 ust. 2 pkt. 1 Ustawy prawo o ruchu drogowym).
Kwestia ruchu pojazdów silnikowych po wybrzeżu bałtyckim jest regulowana przepisami porządkowymi wydawanymi przez dyrektorów poszczególnych urzędów morskich na podstawie art. 48 Ustawy o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej. Przepisy te zwykle zawierają zakaz jazdy bez zgody Dyrektora Urzędu Morskiego po tzw. pasie technicznym w skład którego wchodzi plaża.
Obecnie nie ma sformułowanego wprost obowiązku rejestracji pojazdów przeznaczonych do poruszania się poza drogami publicznymi. Nie ma także jasnych i jednolitych wytycznych co do rejestracji quadów – różne urzędy rejestrują je w różny sposób lub nie rejestrują wcale. Stan ten zmieniają przepisy nowej Ustawy o kierujących pojazdami, która wchodzi w życie 11 lutego 2012 roku. Ustawa ta wprowadza m.in. zmiany w kodeksie drogowym wprowadzając kategorie pojazdów czterokołowiec i czterokołowiec lekki oraz prawo jazdy kategorii odpowiednio B1 oraz AM. Warto dodać, że spora część posiadaczy quadów chciała by nimi poruszać się legalnie po drogach publicznych, a jest to możliwe jedynie zarejestrowanym pojazdem.
Praktyka
Wymienione wyżej przepisy bardzo trudno egzekwować. Służbą, której jednym z głównych zadań jest walka ze szkodnictwem leśnym jest Straż Leśna. W 2010 roku na jednego strażnika przypadało ponad dziewięć tysięcy hektarów lasu, a zajmują się oni również innymi sprawami. Stan osobowy całej Straży Leśnej w Polsce to 955 strażników (dane z 31 grudnia 2010). Siły i środki jakimi dysponują nie pozwalają na skuteczną walkę z nielegalnymi wjazdami do lasów. Perspektywicznie jednak rozważa się wyposażenie Straży Leśnej w czterokołowce (zobacz „Raport zwalczania szkodnictwa leśnego za 2010 rok„). Dodajmy, że Straż Leśna nie posiada całodobowego, ogólnopolskiego numeru alarmowego, dlatego będąc świadkiem szkodnictwa leśnego, w tym również nielegalnych wjazdów na tereny leśne najlepiej informować o tym Policję pod numerami 997 lub 112. Niestety ogrom zadań postawionych przed Policją nie pozwala także tej służbie na skuteczną walkę z nielegalnym off-roadem. Policja często nie posiada pojazdów pozwalających na dotarcie w teren, ponadto nie należy spodziewać się, że sprawcy będą czekać na funkcjonariuszy.
Brak obowiązku rejestracji pojazdów oraz ograniczone siły i środki wyżej wymienionych służb sprawiają, że kierowcy quadów czy motocykli (zazwyczaj wyposażeni w kryjące ich twarz kaski) czują się często bezkarnie i anonimowo. Znane są przypadki prób taranowania czy też pobicia funkcjonariuszy Straży Leśnej oraz leśników.
Zgodnie z art. 29 Ustawy o lasach ruch w nich jest dozwolony drogami publicznymi. O ile z określeniem przebiegu dróg krajowych czy wojewódzkich nie ma problemu, to określenie przebiegu dróg niższych kategorii (powiatowych i gminnych) nie jest proste. Brak takich informacji zebranych w jednym miejscu . Istnieje co prawda internetowa mapa Lasów Państwowych, jednak sposób prezentacji dróg nie jest tam jednoznaczny.
Brak jest również oficjalnych statystyk odnośnie ilości pojazdów typu quad czy cross w Polsce. Liczba zarejestrowanych quadów na koniec 2008 roku wynosiła około 22 tysiące (źródło: odpowiedź na interpelację poselską nr 9521). Nie istnieją nawet szacunkowe dane dotyczące motocykli typu cross i skuterów śnieżnych.
Z szacunków Policji wynika, że jedynie 20% wszystkich quadów jest rejestrowanych.
Nie wiemy jednak jak zmieniły się te dane na przestrzeni lat. Można założyć, że liczba tych pojazdów wzrosła. Quady (w szczególności chińskiej produkcji) można nabyć w cenie od kilku tysięcy złotych. W ostatnich latach stały się one popularnym prezentem komunijnym.
Możliwe rozwiązania problemu
W dłuższej perspektywie nieuniknione wydaje się skanalizowanie polskiego ruchu off-road. Mogłoby się to odbyć poprzez wyznaczenie specjalnych tras w terenach o mniejszej wartości przyrodniczej lub tam, gdzie ma już miejsce jakiś ruch gospodarczy (ciągniki rolnicze, zrywka drewna). Powinno to jednak być poprzedzone wnikliwą oceną oddziaływania takich tras na środowisko. Samo wyznaczanie szlaków nic jednak nie da, jeśli karanie za wyjazd poza przygotowane trasy nie będzie efektywne. Warto rozważyć obowiązkowe oznakowanie pojazdów przeznaczonych do ruchu poza drogami publicznymi pozwalające na jednoznaczną identyfikację ich posiadacza. Obowiązek rejestracji takich pojazdów w rozumieniu art. 71 kodeksu drogowego nie wydaje się zasadny, gdyż spora część wymaganego do rejestracji wyposażenia (np. lusterka, kierunkowskazy) przy jeździe terenowej nie jest przydatna, a do tego może ulec uszkodzeniu czy zgubieniu.
Można rozważać także podniesienie wysokości grzywien grożących za nielegalny wjazd do lasu, gdyż na zwiększenie wykrywalności raczej nie ma co liczyć. Obecnie grzywny nakładane w wysokości do 500 PLN nie wydają się być dotkliwą karą dla posiadaczy wykorzystywanych hobbystycznie pojazdów wartych kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Niektóre środowiska proponują skierowaniu ruchu off-road jedynie na zamknięte tory. Ma to sens w przypadku sportowej rywalizacji. Nie liczmy jednak na to, że off-roadowcy, którzy wybrali obcowanie z naturą zza kierownicy dadzą się zamknąć na torze długości kilkuset metrów czy nawet kilku kilometrów po to, by jeździć w kółko.
W 2010 roku Polski Związek Motorowy powołał grupę roboczą, której celem jest unormowanie kwestii uprawiania sportów motorowych na obszarach leśnych. W spotkaniach grupy roboczej będą brali udział przedstawiciele Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Polskiego Związku Motorowego oraz samorządów. Z informacji pozyskanych przez portal StopQuadom wynika, że do 21 czerwca 2011 roku odbyły się dwa spotkania grupy, których celem było określenie kierunków i możliwości działania mając w szczególności na uwadze poprawę istniejącej sytuacji oraz złożoność i zasięg zagadnienia.
Czy off-road to tylko problemy?
Quady są wykorzystywane coraz szerzej przez służby takie jak Policja, Straż Pożarna, Straż Graniczna, GOPR, TOPR czy nawet ostatnio Straż Ochrony Kolei. Takie też – utylitarne – było początkowo przeznaczenie tych pojazdów. Należy zauważyć i docenić, że środowisko off-roadowców jest prężną i zorganizowaną grupą prowadzącą w koordynacji z leśnikami akcje sprzątania lasu. Off-roadowcy pomagają przy powodziach, organizują imprezy dla wychowanków domów dziecka, a także biorą udział np. w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej pomocy.
Jednak pozytywne działania tej grupy nie powinny nam przesłaniać szerszego obrazu konsekwencji powodowanych przez rozwój polskiego off-roadu w ostatnich latach.
Istnienie coraz większej rzeszy off-roadowców w Polsce jest faktem. Czy to źle? Ciężko o jednoznaczną odpowiedź. Z punktu widzenie klęsk żywiołowych posiadanie przez społeczeństwo pewnej liczby pojazdów terenowych i umiejętności ich wykorzystania jest korzystne. Z drugiej strony coraz częstsze ich wykorzystywanie tylko dla zabawy niesie szereg wyżej wspomnianych konsekwencji. Czy możliwe jest pokojowa koegzystencja wszystkich stron tego nabrzmiewającego konfliktu? Myślę, że tak, jednak wymaga to zmiany podejścia stron konfliktu a także zmian w prawie. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej.
Bartosz Radwan jest ekspertem zajmujacym się problematyką nielegalnego off-roadu w Polsce i jego wpływem na środowisko. Redaktor naczelny serwisu StopQuadom.pl.
Zdjęcia (za wyjątkiem tych pochodzących z Wikipedii): Bartosz Radwan.
Nienawidzę off roadu!!!!!
jedyne miejsce gdzie można ich tolerować to tory crossowe, lub tereny powojskowych poligonów, lub nieużytki poprzemysłowe – z terenów leśnych powinni się wynosić
Przeraża mnie ryk silnika rozbrzmiewający w środku lasu. Boję się, że nie zdążę usunąć się jednemu czy drugiemu wariatowi z drogi. Najwyższy czas zrobić z tym porządek.
Ja osobiście dostrzegam wiele pól eksploatacji z pożytkiem dla człowieka, bez strat bez środowiska, wierzę również, że off-road może być świetną przygodą. Nie godzę się jednak na łamanie prawa i bezmyślne niszczenie przyrody.
Mam nadzieję, że nasz artykuł przyczyni się do zwiększenia świadomości społecznej.
Ekspert zajmujacym się problematyką nielegalnego off-roadu w Polsce i jego wpływem na środowisko będący z zawodu informatykiem hmm… Czy mógłbym nieśmiało prosić o wyjaśnienie mi na jakiej podstawie autor uważa się/jest uważany za eksperta w tej materii?
@Witold:
Duży przeprawowy quad to świetne narzędzie pracy i tak go traktuję, rekreacja jest tu na ostatnim miejscu.
Sam znaczek akcji „Stop quadom” kojarzy mi się zdecydowanie negatywnie i bardziej dolewa oliwy do ognia niż gasi istniejący pożar. Szczególnie przy fatalnej polskiej mentalności…
@przemysław: Podpis pod artykułem pochodzi od Redakcji. Ekspert to z definicji osoba dobrze znająca się na zagadnieniu, profesjonalista, znawca. Wykształcenie kierunkowe może być ważnym elementem wiedzy eksperckiej, ale nie musi. Znamy wiele osób, które skończyły np. studia lingwistyczne i są świetnymi managerami i doradcami. Znamy również przykłady np. ludzi techniki, aktywnych zawodowo, którzy przez swoją działalność społeczną doskonale znają zagadnienia związane z problemami ludzi niepełnosprawnych.
Autor tego opracowania zajmuje się problematyką m.in. nielegalnego off-roadu, koordynuje własne projekty na tym obszarze oraz opracowuje autorskie propozycje rozwiązania dostrzeżonych problemów. Według nas posiada wystarczającą wiedzę i doświadczenie, aby przedstawić go tymi właśnie słowami.
Jeśli dostrzegłeś jakieś błędy lub nieścisłości merytoryczne w opracowaniu, będziemy wdzięczni za wskazanie ich nam.
Pozdrawiamy serdecznie
Redakcja
@przemyslaw: no właśnie myślałem głównie o zastosowaniach gospodarczych.
Znaczek rzeczywiście buduje mocny przekaz, dzięki pewnemu uproszczeniu. To może pomagać zwrócić uwagę na problem nielegalnego off-roadu, który jak się zapewne ze mną zgodzisz istnieje i wciąż narasta.
No to Szanowna Redakcjo mamy odmienne poglądy co do słowa ekspert.
Tak do zastanowienia: pracując w branży regulowanej uprawnieniami zawodowymi (o kierunkowym wykształceniu nie wspominając), samo ich posiadanie nie czyni jeszcze osoby wykonującej zawód ekspertem.
O podobnej klasyfikacji „ekspertów” jak piszecie to często słychać w spółkach Skarbu Państwa – przedsiębiorstwa techniczne, a w zarządzie eksperci typu socjolog, historyk, polonista… Dla porównania słyszałem, że większość Zarządu Toyoty stanowiła kadra inżynierska…
Ja rozumiem, że nie mając kierunkowego (zbliżonego) wykształcenia mającego z tematem coś wspólnego można się na tym całkiem nieźle znać – no, ale to nadal będzie amatorka choć być może nawet na wysokim poziomie.
Problem z tym artykułem jest taki, że jest w zasadzie poprawny, ale ogólnikowo przypisuje prawie cało zło quadom i ich posiadaczom. I w taki ogólnikowy sposób można napisać o każdym zjawisku, nie tylko tym 4×4. Mam takie dziwne wrażenie, że autor tego tekstu quada nie posiada i na nim nie jeździ, zaś pojazd taki widział na obrazku/zdjęciu lub w ruchu, gdy ten go mijał.
Niestety zawaliłem formatowanie, przez co komentarz jest nieczytelny (brak cytatów), a możliwości edycji brak – cóż trudno.
@przemysław: Dziękujemy, że podzieliłeś się z nami swoją opinią, jest ona tym cenniejsza, że różna od naszej. Mimo tego pozwolimy sobie pozostać przy podanej wyżej definicji eksperta.
Pozostając w tematach do przemyślenia: podałeś przykład zarządu Toyoty. Przykład ciekawy. Wydaje się, że Ci Panowie, nie są tylko inżynierami. Zasiadając w zarządzie powinni być managerami. Oczywiście, mogli skończyć dodatkowo np. szkołę managerską. Ale wcale nie musieli, prawda?
Wydaje nam się, że dokonujesz pewnej nadinterpretacji faktów zawartych w artykule.
Tekst dotyczy nielegalnego off-roadu, omawia jego wpływ na środowisko oraz stan prawny. Dodatkowo wskazuje kilka możliwych rozwiązań. Nie przypisuje „zła” takiej czy innej grupie, tylko analizuje zjawisko i jego wpływ na otoczenie.
Spójrzmy na przykład „komunijnych quadów”. W artykule stwierdzono, że tańsze quady stają się coraz coraz częstszym prezentem komunijnym. Zostało to wspomniane w kontekście rosnącej liczby quadów w Polsce. Tylko tyle. Dlaczego pytasz nas m.in. o to czy widzieliśmy dzieciaki w wieku komunijnym taranujące strażników?
@przemysław:
Piszesz:
„Problem z tym artykułem jest taki, że jest w zasadzie poprawny, ale ogólnikowo przypisuje prawie cało zło quadom i ich posiadaczom.”
Pozwolę się nie zgodzić. Tekst traktuje ogólnie o off-roadzie, o samych quadach – jedynie w kontekście problemów z ich rejestracją, braku statystyk odnośnie ich ilości w Polsce, a także coraz większej ich dostępności, a także wykorzystania przez służby publiczne. Są to fakty, źródła skąd je zaczerpnięto są w tekście lub na wiodącym portalu aukcyjnym ;). Być może myli Cię logo i nazwa serwisu StopQuadom.PL – owszem, są na pewno kontrowersyjne – celowo, po to, by serwis został zauważony.
I w taki ogólnikowy sposób można napisać o każdym zjawisku, nie tylko tym 4×4.
Tutaj za to przykład tekstu znacznie mniej ogólnikowego. Dla równowagi zdanie redakcji StopQuadom.PL na temat tekstu we „Wprost”.
Mam takie dziwne wrażenie, że autor tego tekstu quada nie posiada i na nim nie jeździ, zaś pojazd taki widział na obrazku/zdjęciu lub w ruchu, gdy ten go mijał.
Dziwne? To raczej oczywisty wniosek płynący z tego tekstu oraz z przesłania StopQuadom.pl. Fakt nie posiadania przeze mnie quada oraz niejeżdżenia na nim nie przeszkadza w zauważeniu wpływu całego ruchu off-road (nie tylko quadów) na niezmotoryzowanych turystów odwiedzających górskie i leśne szlaki, mieszkańców cierpiących z powodu hałasu, czy też przyrodę.
Ekspert zajmujacym się problematyką nielegalnego off-roadu w Polsce i jego wpływem na środowisko będący z zawodu informatykiem hmm… Czy mógłbym nieśmiało prosić o wyjaśnienie mi na jakiej podstawie autor uważa się/jest uważany za eksperta w tej materii?
Nie uważam się za eksperta w dziedzinie off-roadu czy nawet jego wpływu na przyrodę i inne sfery życia. Do zebrania faktów (popartych źródłami) nie trzeba być ekspertem. Propozycje rozwiązania kwestii off-roadu w Polsce są oparte na rozwiązaniach jakie przyjęto w innych krajach, są na pewno w dużym stopniu ogólne (nie jestem prawnikiem, czy specjalistą od ochrony środowiska – rozumianego też jako środowisko życia człowieka) – szczegóły zostawmy rzeczywiście specjalistom (w sensie wykształcenia, znajomości realiów zarówno off-roadu jak i gospodarki leśnej itd.). Merytorycznie sensowny wydaje się skład grupy roboczej o której mowa w tekście, brakuje może przedstawicieli organizacji ekologicznych. Propozycje te (przynajmniej w kwestii udostępnienia terenów) są w stosunku do obecnie obowiązującego prawa dosyć liberalne w stosunku do miłośników off-roadu. Zupełnie inną kwestią jest ogromna przepaść między obowiązującym obecnie prawem a stanem faktycznym – był to zresztą jeden z powodów powstania StopQuadom.pl.
Końcowy fragment tekstu traktuje wręcz o pozytywach płynących z istnienia off-radu, pada tam nawet stwierdzenie:
Istnienie coraz większej rzeszy off-roadowców w Polsce jest faktem. Czy to źle? Ciężko o jednoznaczną odpowiedź.
Więc kto tu komu co przypisuje?
nie rozumiem co wy od nas chcecie ? My tylko jezdzimy bo to nasza pasja…..My nic nie robimy………a kto wyrzuca smieci i butelki w lesie ?? Motocyklisci ? Nie wydaje mi sie………
A kto niszczy leśne drogi i runo jadąc maszynami np. LKT 80 do roboty przy drzewie, to troche waży i zsoatawia ślady a jak ktos przejedzie na crossie czy quadzie raz to nic sie nie stanie…….to ja nie rozumiem o co wam chodzi……..
Szukając trasy do zorganizowania przejazdu wyżyna Krakowsko-Częstochowską natknąłem się na pierwszym miejscu na ten tekst. Wiele w nim prawdy, właściwie nie można mu nic zarzucić oprócz tego ze polega na krytykowaniu wszystkiego jak rownież portal stop quadom. Kwestia co z nimi zrobic. Ja po górach i lasach chodzę pieszo lub jeżdzę rowerem ale lubię także offroad. W tym celu udaje się na organizowane rajdy lub tory ale…. Z chęcią przejechalbym większa trasę, powiedzmy 100km, krajoznawczo. Wiem ze się da, w okolicach Częstochowy organizatorzy zapewniają ciekawe trasy legalnie bez szkody dla środowiska. I wszyscy stosują się do zasada. W wielu miejschac takich widzę także możliwość poprowadzenia trasy, tam gdzie jeżdżą traktory czy idzie zwózka drewna szlaki i tak są zniszczone, myśle ze odpuściłby to wielu ciśnienia.